Mało nas tu ostatnio.... Jaka przyczyna? Chyba nakłada się kilka. Przede wszystkim - dobiega końca mój urlop maciusiński :-) A tu tyle spraw do załatwienia: rehabilitacja, lekarz jeden, drugi i trzeci, porządek w garderobie, krzesła do tapicera i milion innych drobiazgów, o których już wiem, że nie dam rady :-(
A do tego jeszcze czytam. Czytam i czytam, bo chcę być najmądrzejsza na świecie :-) Gdy już mi się wydaje, że przeczytałam wszystko, co powinnam, w aktualnie czytanej książce znajduję wzmiankę o innej, wartej przeczytania. No i dawaj - nieprzeczytane.pl i zamawiam. A wiecie, jak to się czyta przy roczniaku... Nie wiecie? To ja Wam powiem - powoli. No bo przecież niedopuszczalne jest spocząć w fotelu i zagłębić w lekturze - zaraz jakieś macki chwytają za nogi a paszcza wydaje niemiłosierne okrzyki. Więc czytam tylko w wybranych momentach - w trakcie usypiania na drzemkę (Maćka w chustę na plecy i maszeruję w kółko po pokoju) i gdy dzieci już śpią wieczorem. A i to też nie za długo, bo moje wieczne niedospanie daje o sobie znać. I nagle stwierdzam, że te dwie ostatnio przeczytane strony to nie wiem, o czym są....
Ale nie jest źle - na stercie "do przeczytania" zostały mi jeszcze tylko dwie książki :-) Oczywiście do czasu, gdy nie natknę się na wzmiankę o kolejnej, już coś mi się tam trzepocze z tyłu głowy, ale na razie odganiam jak muchę....
O książkach jeszcze kiedyś będzie, bo czytam takie rzeczy, że chyba będę musiała się tym podzielić. Ale to już nie dzisiaj.
W co się ostatnio bawimy?
Mila większość czasu spędza na swobodnej zabawie, w którą nie ingeruję. Zabawa toczy się wokół, tudzież z udziałem, wróżek. Był czas, że miałam dosyć - ciągle tylko te wróżki i wróżki... Ale kiedyś, ukradkiem, aczkolwiek z uwagą, przyjrzałam się tej zabawie. Jaka ona okazała się wszechstronnie rozwijająca! Mila wymyśla scenariusze, więc wyobraźnia pracuje. Wciela się w różne postacie, więc doskonali komunikację i relacje interpersonalne. Ubiera je w małe recepturki (które udają wszystko), więc doskonali małą motorykę. Wycina im ubranka ze szmatek i papieru, więc doskonali posługiwanie się nożyczkami. Pisze na karteczkach ich imiona i rysuje portreciki, czym wprawia rękę do pisania. Buduje dla nich domki, szkoły i szpitale z klocków Lego, a więc znowu mała motoryka oraz wyobraźnia (przestrzenna). I tak dalej. A to wszystko z wielką motywacją wewnętrzną i zaangażowaniem! Więc nikt mi już nie powie, że zabawa wróżkami jest głupia :-)
A tymczasem Maciuś...
...grzebie sobie w koszykach skarbów.
O jednym już pisałam Tutaj.
Jakie jeszcze mu przygotowuję?
Koszyk piłek. Cała różnorodność - plastikowa, gumowa, szmaciana, drewniana, włóczkowa, kolczasta, dzwoniąca, migocząca, szeleszcząca.... uffff! Do wyboru, do koloru.
Turla sobie wszystkie, a że raczkowanie opanował już perfekcyjnie, to ma zabawę zapewnioną na pewien czas.
Koszyk kółek, albo raczej okręgów. Czyli bransoletki różnej maści. Również różne tworzywa i faktury.
Koszyk drewniany.
Przedmioty z drewna, nie pomalowane.
Drewno jest tworzywem niezmiernie miłym w dotyku. W przeciwieństwie do metalu czy plastiku.
Koszyk do czesania. Też zajął na dłuższą chwilę.
W planie oczywiście kolejne koszyki, napiszę o nich jak tylko znajdę trochę wolnego czasu. Bo wiecie jak to jest - strasznie człowiek zajęty na tym urlopie...
Większość z nich mam ! :) Ale Cohen odwiedzi mnie po wypłacie :D Ale czytam przy roczniaku,jakoś daję radę :) Są na szczęście drzemki jeszcze ufff..
OdpowiedzUsuńPewnie miałabym więcej czasu na czytanie, gdyby nie facebook... Ale stamtąd też czerpię bardzo dużo pozytywnych rzeczy, więc na razie nie zamierzam rezygnować :-)
UsuńDawno Cię nie było, to fakt :)
OdpowiedzUsuńJa też czytam przy 6 latku uczącym się w formie ED i półroczniaku, ale bardzo powoli... podczas usypiania albo późnym wieczorem - godzina 24 właśnie, zaraz idę chwilkę poczytać. Grunt, że czytam. Kiedyś nadrobię;)
Fajne te koszyki, też się niebawem nimi pobawimy.
Tak sobie podpatruję właśnie czym bawi się Twój syn ;) - kilka lat temu, gdy moje 1.dziecko było takie malutkie jakoś nie miałam o MM pojęcia.
Pozdrawiam!
Gdy Emilka była malutka, to też niestety niewiele wiedziałam. Myślałam, że o Montessori myśli się dopiero wtedy, gdy dziecko idzie do szkoły. Ale chyba zawsze bliska mi była ta idea, bo wiele rzeczy robiłam intuicyjnie :-)
UsuńPozdrowionka dla Was!
świetny pomysł z tymi koszyczkami, na pewno zrobię coś takiego dla mojej małej
OdpowiedzUsuńzrób zrób, szczególnie, że możliwości jest tu milion :-)
UsuńNa dobre książki zawsze warto poświęcać czas więc życzę aby wolnego czasu było jak najwięcej:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Choć czuję, że tego czasu będzie jednak coraz mniej :-(
Usuń