środa, 22 kwietnia 2015

Dopełnianie do 10

Jak wspomniałam kilka postów temu, będąc jeszcze w ciąży, przygotowałam sobie parę rzeczy, przypuszczając (i słusznie), że teraz nie będę miała na to czasu.

Co prawda Maciuś jest miłym chłopcem, sporo śpi w ciągu dnia, ale to i tak nie są jeszcze warunki na przygotowywanie zabaw. Dlatego gratuluję sobie tego, że pomyślałam wcześniej i teraz tylko wyciągnąć i mam :-)

No i właśnie wyciągnęłam. 

Biorąc pod uwagę Emilkową dociekliwość na temat dodawania (czyli ciągłe: ile to jest tyle dodać tyle? i dodać tyle?) postanowiłam nauczyć ją dopełniania do 10. Bo to bardzo cenna umiejętność, wykorzystywana przy dodawaniu, szczególnie dużych liczb.

W markecie budowlanym nabyłam tzw. profil, czyli płaską listeweczkę.
Notabene nie wiedziałam, że takie profile można sobie tak łatwo kupić. Kupiłam od razu kilka rodzajów :-)

Listewkę podzieliłam na odcinki.



 
Następnie poprzecinałam ją na odpowiedniej długości kawałki.

Wyobrażacie sobie babę w dziewiątym miesiącu ciąży z wielką piłą w ręku? Aż żal, że sama byłam i nikt mi zdjęcia nie zrobił...
 
 
 
Jeszcze kawałek tekturki z zakreślonymi polami:

 
I można przystąpić do dodawania.

 


Emilka była zachwycona. Szczególnie, że wykorzystałam jej uwielbienie do zabawy w szkołę i zarządziłam takową, aby uczyć się właśnie dopełniania do 10 :-)
Postaramy się wykorzystywać te listeweczki w trakcie innych zabaw polegających na liczeniu. Samo bowiem układanie szybko się znudziło (no bo ileż można?), ale samo dodawanie (a później dalsze działania) zostanie u nas na dłużej.







6 komentarzy:

  1. Co tu duzo mowić... Mamo, jestes genialna!!! Uwielbiam podpatrywać, jakie zabawy znow wymyśliłaś:) i nie myśl sobie, bede czerpać z nich garściami. Za jakies... 4 lata:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czerp czerp - nawet wcześniej :-) Blog ma już ponad dwa lata, więc już trzylatka się łapie :-)
      A z tym geniuszem to nie przesadzaj, bo się rumienię....

      Usuń
  2. Super! Taką pomocą dydaktyczną nie pogardziłby żaden wytrawny matematyk :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam! Ja wolałabym z tekturki (bez piły) ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie też... Ale do tego wniosku doszłam dopiero podczas walki z piłą :-(
      Chciałam, żeby były bardziej trwałe i doczekały Maciusia.

      Usuń
  4. Rewelacja!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Wpisz komentarz...