Upiekłyśmy precelki.
Przepis zobaczyłam na biurku koleżanki w pracy. Wydał mi się bardzo prosty, co jak najbardziej mi odpowiadało. Skserowałam więc. Na swoją zgubę...
Zakupiłyśmy potrzebne produkty. Mila dzielnie szukała na sklepowych półkach drożdży i - nie mogąc znaleźć - pytała pani ekspedientki: "Cy mas drozdze?"
W domu zabrałyśmy się do roboty. Najpierw zmiksowałyśmy trochę cukru (do obtaczania), żeby był taki pomiędzy pudrem a kryształem.
Mila mieszała:
I próbowała, czy wystarczająco słodkie:
Potem wszystkie składniki wrzuciłyśmy do miski i wymieszałyśmy.
Fascynacja drożdżami trwała.
Z wymieszanych składników szybko zagniotłam ciasto. Następnie wzięłyśmy się za formowanie precelków.
Mila robiła wałeczki...
...zwijała je w precelki (albo coś na kształt)...
...i układała na blasze.
I tu mniej więcej zaczęły się schody.
Cóż znaczy doświadczenie.... Tudzież jego brak.
1 kg mąki w przepisie powinien mi dać do myślenia. Tudzież 10 dkg drożdży. Ale jakoś nie dał.
Ale jak komuś daje, to może się domyśleć dalszego ciągu.
Otóż ciasto zaczęło rosnąć.
W przerażającym tempie.
Ja cały czas zwijałam precelki, a ciasta przybywało.
Poczułam się trochę surrealistycznie.
Mila już dawno zmyła się do swoich zabaw, a ja dalej zwijałam i układałam na blachach.
I przeklinałam chwilę, kiedy wzrok padł mi na przepis z precelkami....
(precelki - cóż za nazwa... myślałby kto, że takie niewiniątka...)
Ale przejdźmy do rzeczy. Pierwsze precelki, z racji tego, że ciasto było jeszcze nie wyrośnięte, w piekarniku wyrosły na giganty.
Ale nie ma tego złego - Mila zjadła je z masełkiem na kolację.
Do bajeczki.
Później już precelki starałam się wałkować cieniutkie i mocniej je spiekać.
Wyszły więc całkiem niezłe.
Wyszło tego kilka blach.
Po wykąpaniu i uśpieniu Emilki padłam jak szmatka i zażądałam masażu pleców.
Nigdy więcej precelków.
PS Jakby jednak ktoś bardzo chciał, to podaję przepis:
1 kg mąki pszennej
1 kostka masła
1 kostka margaryny
1 łyżka smalcu (i co ja teraz mam zrobić z resztą kupionej kostki?)
1 szklanka gęstej śmietany 18%
10 dkg drożdży
3 jajka
Wszystko zagnieść razem. Formować cienkie wałeczki, zwijać je w precelki. Obtaczać w cukrze. Piec na złoty (ja piekłam na ciemny) kolor w temperaturze 150 stopni.
Życzę szczęścia.
Wyglądają pysznie:) Może jednak kiedyś spróbuję;)
OdpowiedzUsuńTe najmniejsze i najbardziej spieczone były bardzo smaczne.
Usuń