poniedziałek, 29 września 2014

Czytania ciąg dalszy

Jeszcze przed wakacjami rozpoczęłyśmy naukę czytania. Na wyraźne życzenie Mili.
Idzie nam to jednak trochę powoli. Nie mamy bowiem regularnych lekcji, bardziej chodzi o to, żeby pobawić się czytaniem, a nie nauczyć tego w ściśle określonym czasie. Każda czynność przestaje być przyjemna, gdy staje się obowiązkiem, więc nie przesadzamy. Poza tym były wakacje, co już w ogóle nie sprzyjało nauce, bo większość czasu nie było nas w domu.
Ale do rzeczy. Coś tam jednak bowiem robimy.

W poprzednim poście, dotyczącym czytania (Tutaj), pisałam o metodzie pani Jagody Cieszyńskiej. W międzyczasie udało mi się zdobyć zeszyty do nauki czytania jej autorstwa.

Każdy z zeszytów poświęcony jest dwóm spółgłoskom. Łączone są z samogłoskami i w ten sposób uczymy się czytania sylab.



Emilka bardzo lubiła czytać zeszyty. Na końcu każdego z nich są też wyrazy do odczytania, a w późniejszych nawet proste zdania.



Jednak po przeczytaniu sześciu znudziła się nimi. Może jeśli zrobimy sobie przerwę, to jeszcze zechce do nich wrócić, chociaż wątpię, żeby było to celowe. Wszystkie litery Mila zna już od bardzo dawna, a książeczki spełniły, myślę, swoje zadanie, czyli przełamały barierę polegającą na składaniu liter w wyrazy, a wyrazy w zdania. Zasada została załapana i teraz jest o wiele łatwiej wprowadzać nowe wyrazy.
Dalsze czytanie sylab nie ma już raczej sensu. Musimy przejść do kolejnego etapu. Przed nami jeszcze małe litery, bo cały czas posługujemy się dużymi.

Wczoraj zrobiłyśmy książeczkę do czytania. Zobaczyłam taką u koleżanki Emilki - dla niej zrobiła ją jej niania. Wydała mi się świetnym pomysłem.

Czysty zeszycik ponacinałyśmy w taki właśnie sposób:


 Naszykowałam kolorowe gazetki, klej i nożyczki.


Z gazet wycinałyśmy fotografie przedmiotów, które wklejałyśmy do książeczki.


 Gotowa przedstawia się tak:


Na karteczkach pierwszej części są napisy określające osoby.
Na karteczkach środkowych napisałam czasowniki - o różnych stopniach trudności.

Na trzecim miejscu są właśnie ponaklejane przedmioty.
Można dowolnie odwracać karteczki i powstają różne kombinacje.


Mila odwracała i czytała, dzielnie radząc sobie sobie również z trzysylabowymi wyrazami.


Uwielbia tworzyć kombinacje od rzeczy, np. "tata pije książki".



A absolutnym hitem są zdania z wyrazem ""zje", czyli "mama zje psa", "Emilka zje skarpety" itp. 
Dobry humor to ważny element każdej nauki, dlatego staramy się, żeby u nas było go jak najwięcej. A ja bardzo muszę uważać, żeby nie przesadzić i przerywać sesje za każdym razem, gdy widzę znużenie tematem. Czasami się zagapię, ale na szczęście Mila szybko i szczerze uświadamia mi, że "już nie chcę".

Teraz muszę wymyślić jakiś pomysłowy sposób na wprowadzenie małych liter. Jeśli ktoś zna takowy, albo w ogóle ciekawą zabawę z czytaniem, to bardzo chętnie się zapoznam :-)



piątek, 5 września 2014

Ciapka II

Lubimy ciapki i co jakiś czas organizujemy sobie jakąś. Lato jest okresem wielce sprzyjającym - można skorzystać z balkonu (i nie martwić się o parkiet), można się rozebrać do minimum (i tym samym ograniczyć ilość prania), można się zmoczyć bez obaw, że się zmarznie.

Co prawda upałów już nie ma, więc tym razem zainstalowałam Milę w łazience (zawsze jednak terakotę łatwiej oczyścić).

Na tarce o grubych oczkach starłam trochę mydła. Tak właściwie to prawie dwie kostki.
 
Trochę papieru toaletowego porwałam na strzępy. Do małego naczynia nalałam ciepłej wody.
Taki zestaw umieściłam na dużej, plastikowej tacy i przekazałam Mili.


 A ona zaczęła się ciapać.



Przyniosła sobie swój koszyczek z akcesoriami, kilka rolek po papierze toaletowym i przepadła na czas jakiś.


Bawiła się naprawdę dobrze przez jakąś godzinę. Akcesoriów sobie nie żałowała :-)


A sprzątało się naprawdę dobrze. Bardzo "czysta"ciapka :-)