czwartek, 21 lipca 2016

Zabawki nie do kupienia

Mało tego czasu ostatnio na wszystko. Nie starcza mi go na pisanie, ale na szczęście wysupłuję jakieś cenne chwile, żeby zmajstrować coś dla dzieci.
Dzisiaj szybki przegląd aktywności Ciusia :-)


Na stojak do filiżanek nawleka kółeczka. Wcześniejszym etapem było nawlekanie na pionowy trzpień, ale to szybko mu się znudziło. Natomiast nawlekanie poziome dużo bardziej go interesuje.




Wkłada patyczki do czyszczenia uszu (które "się rozsypały") do wysokiego pudełeczka.


Przekłada jajeczka z kinderków z jednego słoiczka do drugiego.

Wrzuca spinacze do wysokiej butelki.


Albo do kartonu po soku ze specjalnie w tym celu wyciętymi otworami.


Wyciąga i wpycha szmatki wciśnięte do pudełka po chusteczkach.


Bawi się silikonowymi foremkami i siemieniem lnianym (które wyciąga z szuflady obok) ;-)


Manipuluje przy swojej tablicy (o tym więcej może kiedyś...)


Przyczepia pompony do rzepa, przyklejonego do rantu stolika.



Pompony są świetnym rozwiązaniem, gdy trzeba użyć małych elementów. Wszystkie twarde kulki to niebezpieczeństwo połknięcia, natomiast pompony przełknąć trudno. Maciuś oczywiście pakował je sobie na początku do buzi, ale natychmiast wypluwał z obrzydzeniem. Dlatego bez obaw wykorzystuję je w jego zabawach.

Ponieważ Maciuś pasjonuje się wrzucaniem czegoś do czegoś, postanowiłam zmajstrować mu coś bardziej skomplikowanego.
W sklepie budowlanym kupiłam piankową otulinę do rur. Pocięłam ją na trzy części, które przymocowałam opaskami zaciskowymi do kartonowego pudła.
Pod każdą z rur przymocowałam odcięte denka plastikowych butelek. Jedna z takich butelek posłużyła zresztą do zabawy, akurat na czas konstruowania zabawki, dzięki czemu poszło mi to całkiem sprawnie :-)


Maciuś bez zbędnych tłumaczeń i prezentacji zaczął prawidłowo posługiwać się konstrukcją :-)




Na razie tyle.
Życzymy wszystkim równie przyjemnej zabawy :-)









poniedziałek, 18 lipca 2016

Pachnąca masa

Kilka dni temu zrobiłam dla Mili nową masę plastyczną.

Bardzo prosta w przygotowaniu: mąkę ziemniaczaną wymieszałam z olejkiem do kąpieli. Dla lepszego efektu wizualnego dodałam też czerwonego barwnika.


Z powstałej masy nie da się ulepić nic trwałego. Ale za to wrażenia dotykowe są świetne. Masa jest mięciutka, delikatna, aksamitna.
Do tego ładnie pachnie - to oczywiście zależy od tego, jaki olejek kupimy.



  

Emilka ciapała się już kilka razy i za każdym razem z równym zaangażowaniem :-)