poniedziałek, 1 lutego 2016

Wałek

Kupiłam Ci ja wałek do ciasta. Ale nie do ciasta. Oczywiście do zabawy.

Znajoma przesłała mi kiedyś link do świetnej zabawki, niestety  nieosiągalnej dla mnie. 



Nie znalazłam w żadnym polskim sklepie, a kupno za granicą to zbyt wysokie koszty. Ale dla chcącego....

Rzeczony wałek przepiłowałam na pół. Znaczy - ja trzymałam, tata Mili przepiłował. I jeszcze przewiercił kilka otworków na wylot.



Ja wygrzebałam 5 par drewnianych korali. Przez otwory przewlokłam (czy przewlekłam?) sznurek i na każdym z końców zawiązałam koralik. Specjalnymi węzłami, żeby nie pospadały.


Powstało coś takiego:


Oczywiście najpierw musiało zostać przetestowane przez starszą - czy aby na pewno nada się dla Maciusia.


Próba wypadła pozytywnie i brat został uszczęśliwiony nową zabawką. 


 Początkowo potraktował ją jako gryzak - zawsze można na niego liczyć w tym zakresie.

 

 Ale po jakimś czasie zaczął bawić się też koralikami.



Teraz, gdy Maciuś już siedzi, łatwiej mu bawić się manipulacyjnymi zabawkami, gdzie może nieskrępowanie używać obydwu rąk.