sobota, 19 grudnia 2015

Łapacz snów


Łapacz snów to indiański talizman, dzięki któremu złe sny nie mogą się urzeczywistnić. Łapane są w sieć, spływają w dół i giną wraz z pierwszymi promieniami słońca. 
Emilka często ma złe sny. 
Więc....

Z wiklinowej gałązki zrobiłam kółeczko i oplotłam je bawełnianym sznurkiem.


Potem z bawełnianej nitki uplotłam sieć, korzystając ze schematu znalezionego w sieci:

 
 Wyszło nawet ciekawie. Dodałam też niebieściutki koralik.


Starym, pamiętanym z dzieciństwa sposobem, zrobiłam pomponik.


W pasmanterii kupiłam kilka rodzajów wstążek i koronek w tonacji kremowo-różowo-niebieskiej.
 

Wstążki i koronki przymocowałam do kółeczka, doszyłam guziczki i pomponik.


Na dole przymocowałam piórko i malutki dzwoneczek.



I jest.
Łapacz snów.
Dla mojej córeczki.
Na Gwiazdkę.
 


piątek, 18 grudnia 2015

Choineczka

Wczoraj zrobiłyśmy choineczkę.
Bardzo szybko, łatwo i przyjemnie. Od kiedy urodził się Maciuś, takie prace cenię sobie najbardziej :-)

Formy styropianowe to dobrodziejstwo - to świetna baza do świątecznych ozdób.
Użyłyśmy stożka i kosmatej włóczki.


Mila posmarowała choinkę klejem i zaczęła nawijać włóczkę. Szybko jednak okazało się, że jednoczesne kręcenia patyczkiem (na który wbity był stożek) i owijanie włóczką jest dla niej za trudne, więc musiałyśmy to zrobić razem.


Potem to już była jej samodzielna robota. Robiła na choince placki z kleju i przyczepiała bombki - w tej roli kolorowe perełki.



Dzieło zostało zwieńczone żółtym pomponem.


Mila podokładała jeszcze cekiny w kształcie śnieżynek, których nie trzeba było nawet przyklejać, bo ich brzegi po prostu wczepiły się we włoski włóczki.

I taka piękna zielona panna nam powstała :-) 




poniedziałek, 14 grudnia 2015

Orzechy z niespodzianką

Takie właśnie zadanie Mila znalazła w kalendarzu: "zrobić orzechy z niespodzianką w środku".

Tak się szczęśliwie składa, że mamy w domu orzechy włoskie ;-)
W ruch poszedł dziadek i już miałyśmy kilka pustych połówek.


Najpierw trzeba było dopasować do siebie łupinki.


Potem Mila przyniosła to, co miałyśmy wkładać do środka - kolorowe perełki i cekinowe śnieżynki.

Później smarowała klejem łupinki, wkładała do środka niespodzianki i składała łupinki.




I mamy sześć orzeszków na święta. Podłożymy je do koszyczka z innymi i będziemy się śmiać ze zdziwionych min :-)



A może wymyślimy jakiś konkurs dla tego, który znajdzie niespodziankę jako pierwszy?




sobota, 12 grudnia 2015

Zabawki nie-zabawki

Ostatnio królują u nas zadania z kalendarza adwentowego. Nie wszystkie są pracochłonne, czasem jest to po prostu czytanie o świętach czy Mikołaju. Na razie jednak więcej jest rękodzielniczych, bo wychodzę z założenia, że im bliżej świąt, tym mniej będę miała czasu na takie działania. Wtedy przyjdzie czas na rysowanie portretu rodziny przy choince, czy nauka kolędy.

My z Milą działamy, a co w tym czasie robi Maciuś?

Czyta gazetę:


Zjada czekoladki:


Przyzwyczaja się do łyżeczki:





Albo samoobsługuje się pudłem z plastikowymi zabawkami, których Ci u nas dostatek, głównie poemilkowych. Powoli będę mu je wycofywać, bo robię się coraz bardziej "drewniana", ale na pewno całkiem ich nie zabraknie.



Dzisiaj Macius poczynił bardzo konkretną próbę siadania. Jesteśmy dobrej myśli - to na pewno już niedługo!



wtorek, 8 grudnia 2015

Mimo wszystko

Głęboko wierzę w moc słowa czytanego.
Książek u nas było, jest i będzie dużo. Nie przypadkowych, ale starannie wybieranych.
Telewizor zdecydowanie stoi na drugim planie.

Kiedyś napisałam dla Mili bajkę terapeutyczną. Można o niej przeczytać Tutaj.
Więcej takowych nie popełniłam, ale kilkakrotnie już posługiwałam się gotowymi książkami, żeby pomóc Mili poradzić sobie z jakimś problemem. Różne skutki to odnosiło - o tym Tutaj  ;-)

Kilka dni temu dostałyśmy audiobook z bajkami terapeutycznymi. Włączyłam Mili do posłuchania. Pięć bajek, opowiadanych głosem Jerzego Kryszaka, odnoszą się właściwie do jednego: aby mimo przeciwności losu nie poddawać się lecz dążyć do celu. Mimo wszystko.



Jest bajka o meduzie Matyldzie, która po przeprowadzce do nowego miejsca bardzo chciała mieć przyjaciół, ale trudno było jej ich zdobyć, ponieważ oceniano ją po wyglądzie zewnętrzym. Nie poddała się jednak i dzięki swojej odwadze udowodniła, że najważniejsze jest to, czego nie widać gołym okiem.
Jest wierszowana bajka o gawronie, nie umiejącym krakać, a jednak uparcie realizującym swoje marzenie o zostaniu aktorem (świetna dla dzieci z problemami logopedycznymi).
Jest bajka o chorym Pawełku, który zostaje dowódcą wojsk prowadzących działania wojenne w jego ciele - dla dzieci, które walczą z chorobą. To pomysł, jak wprowadzić do takiej sytuacji element zabawy, dzięki któremu chorowanie nie będzie już tylko udręką.
Jest bajka o Wojtku, który nie rozróżnia kolorów, a jednak maluje piękne obrazy i wystawia je w największej galerii na świecie - to dla dzieci, które zmagają się z różnymi deficytami.
I jest bajka o literkach, a właściwie o literce Ź, które mimo swojej niepozorności wygrywa konkurs na najpiękniejsze zdanie. 

Prawie godzina słuchania historii napisanych prostym językiem, z sympatycznymi bohaterami, poruszające naprawdę ważne problemy.

Mila przesłuchała ją już kilka razy. Teraz weźmiemy ją do samochodu, bardzo się przyda na dłuższe podróże.





Płytkę wydała Oficyna MM. Część dochodu ze sprzedaży przeznacza na fundację Anny Dymnej MIMO WSZYSTKO.

Jeszcze można zdążyć przed świętami :-)


 




sobota, 5 grudnia 2015

Ciasteczka dla Mikołaja

Zamalowałam się trochę do kąta z formą naszego kalendarza. Malutkie domki są urokliwe, ale naprawdę malutkie. Niewiele się do nich mieści. Niby takie było założenie - że prezenciki są naprawdę drobne. W zeszłym roku udało mi się nazbierać odpowiednią ilość drobiazgów. Ale w tym jest trochę gorzej. Ze względu na Maciusia nie jestem tak mobilna, jak bym chciała. Zmieniłam więc trochę koncepcję. Mam na dnie garderoby takie magiczne pudełko, do którego wkładam upominki kupione dla Mili zupełnie przypadkowo i bez okazji. Wyciągam, jak jest potrzeba. Jest tam kilka drobiazgów, gabarytowo nadających się do kalendarza, ale większość nie wejdzie.
Wymyśliłam więc, jak to obejść.
W dzisiejszym domku była karteczka z zadaniem "Upieczenie ciasteczek dla Świętego Mikołaja".
I prezent był stosowny - komplet uroczych foremek do ciasteczek.



Nijak nie zmieści się do kalendarzowego domku :-)
Wydrukowałam więc plan naszego mieszkania. Na czerwono zaznaczyłam punkcik i napisałam, że to jest miejsce ukrycia prezentu i że Mila musi go odnaleźć.


Ale się cieszyła :-) Skakała z radości, jak odczytałam jej, co ma zrobić :-)
Nie będąc pewna, jak poradzi sobie z planem domu, schowek był bardzo łatwy do odkrycia. Następnym razem stopień trudności będzie większy.

No i piekłyśmy.
Pierwszy raz używałyśmy foremek w formie stempelków.
 


Po upieczeniu wzory trochę straciły na wyrazistości, ale ciasteczka i tak wyszły śliczne. No i przede wszystkim smaczne. Mila dostała nawet dyspensę (nasz słodyczowy dzień to niedziela) i mogła zjeść dwa. 


Pełen talerzyk, razem z kubkiem mleka czeka natomiast na Mikołaja, który przecież ma nas odwiedzić tej nocy. Ciekawe, czy będą mu smakowały :-)




piątek, 4 grudnia 2015

Świąteczny wieniec

W ramach zadań z naszego kalendarza zrobiłyśmy świąteczny wieniec na drzwi.
Wykorzystałyśmy zdekompletowane puzzle (pomysł przetestowany kiedyś Tutaj).
Najpierw pomalowałyśmy je na zielony kolor. Polecam do tego gąbczaste pędzle.


Gdy wysychały, z tektury wycięłyśmy okrąg, który następnie Mila pomalowała na taki sam zielony kolor.


Po wyschnięciu nałożyłyśmy na okrąg klej i poprzyklejałyśmy puzzle. Bez dopasowywania ;-)


Jeszcze tylko czerwona wstążeczka do ozdoby i wieniec mógł zawisnąć na drzwiach. Oczywiście na jedynie słusznych drzwiach -  prowadzących do pokoju Emilki :-)


Bardzo ładnie się prezentuje :-)



poniedziałek, 30 listopada 2015

Teatrzyk cieni

Mila z wielką niecierpliwością oczekiwała adwentu. Oznaczało to dla niej rozpoczęcie otwierania kolejnych domków w kalendarzu adwentowym. 
Nasz tegoroczny kalendarz to ten sam, który zrobiłam rok temu (Tutaj). Tak bardzo podobał się Emilce, że już wtedy zażyczyła sobie, że w tym roku ma być taki sam. I jest - ten sam.
Tylko z jednym domkiem więcej.


W niedzielę Mila w końcu się doczekała - mogła otworzyć domek. Prezenciku nie było (nie do wszystkich wkładam), a na karteczce z zadaniem napisane było: "Teatrzyk cieni".


No to do dzieła:
W roli głównej wystąpić miała nasza baletnica (o jej powstaniu było Tutaj).
Z tekturki zrobiłyśmy pozostałe postacie. Jeszcze bez żadnej koncepcji na fabułę, dlatego dopiero potem okazało się, że kot się nie przydał, za to naprędce dorabiałam konia :-)


Spektakl zaplanowany został na godzinę 17:00. Tata otrzymał starannie wykonane zaproszenie (przepiękne i zrobione bez żadnego mojego udziału) oraz zostało mu zasugerowane zakupienie biletu w kasie.
Zaczęłyśmy z lekką obsuwą, co jednak nikomu nie przeszkadzało. 
Kurtyna w górę:

Ja byłam mamą i tatą, a Emilka córeczką.



Rodzice kupili córeczce kucyka - w tej roli również Emilka.


Który, po wypowiedzeniu przez dziewczynkę zaklęcia, zamieniał się w jednorożca...


 ...umiejącego szybować wysoko nad ziemią.



 Na początku dziewczynka i kucyk trzymali wszystko w tajemnicy.


Ale potem postanowili wyjawić prawdę rodzicom.
I od tej pory wszyscy mogli szybować w powietrzu.


Kurtyna.
Oklaski.

:-)



czwartek, 26 listopada 2015

Papierowe ubieranki

Dzisiaj przypomniałam sobie, jak to było, gdy ja byłam w wieku Mili. 
Lalki Barbie dostępne były jedynie w Pewexie. O lalkach Evi czy Polly nawet się nie śniło. Jedyne dostępne dla zwykłych śmiertelników lalki miały nieokreśloną płeć i nieokreślony wiek - ni to dzieci, ni to dorosłe, z dużymi głowami i obowiązkowo krótkimi włosami w obowiązkowo szarym kolorze.
Trzeba było sobie jakoś radzić.
My z siostrą radziłyśmy sobie papierowymi laleczkami i papierowymi ubrankami :-)

Dzisiaj postanowiłam pokazać Mili, jak bawiłam się będąc dziewczynką. 
Laleczki miałyśmy właściwie gotowe - wycięłyśmy je z zużytej książki naklejkowej.  
Co dalej? To proste - trzeba odrysować na kartce tułów postaci i na tym naszkicować kontur sukienki.


Wyciąć, nie zapominając o wypustkach na ramionach i w pasie.


Pokolorować.


Stroje szyją się bardzo szybko :-)


I można już ubierać i przebierać. Nieźle się prezentują, nieprawdaż?


"Mamusiu - ale się fajnie bawiłaś jak byłaś mała!"
:-)