czwartek, 28 lutego 2013

Wiosna?

Dzisiaj wybrałyśmy się na poszukiwanie oznak wiosny.

Słońce przyświecało.



Co prawda zima jeszcze nie daje o sobie zapomnieć:



Ale jednak znalazłyśmy trochę wiosny.


kwiatek zwinięty w pączek

Można już pobiegać po trawie.

 
 Listków na drzewach jeszcze nie znalazłyśmy.



Ale za to znalazłyśmy błoto i zbadałyśmy jego konsystencję:
 











"Mamusiu, cy... cy.... cy mogę w to wejść?"

Mogła :-)
  

Satysfakcja była.



Brudne spodnie też :-)


O roztopach pogadałyśmy przy megainteresującej kratce ściekowej. Milę zaabsorbowała spływająca tam woda.



za Szelburg-Zarembiną: Idzie wiosna! Wiosna idzie! Prowadzi ją słońce!


 

wtorek, 26 lutego 2013

Malowanie dużej Emilki

Tak nazwałyśmy dzisiejszą akcję.

Na dużym arkuszu papieru odrysowałam leżącą Milę. 




Następnie wyciągnęłyśmy farby i przyrządy do malowania.
Mila zaczęła od głowy.


Lodówkowa podstawka na jajka sprawdza się doskonale w roli palety.




Drugi rękaw innego koloru - żeby nie było nudno.


Włoski mają być krótkie - nie ma mowy o kucykach czy warkoczykach.


Spodenki były malowane wałkiem, żeby wykorzystać różne narzędzia.


Ponieważ Mila lubi wałek, przy spodenkach spędziłyśmy dużo czasu...


Bardzo dużo czasu....


Ale dzieło można było uznać za skończone.
 
Potem jeszcze trochę zabawy farbami, gąbką i kamyczkami.


I pełna satysfakcja, bo udało się posmarować farbą rączki.


Portret dużej Emilki zawisł na ścianie w pokoju dzieci.

Malowanie w dużym formacie okazało się pomysłem trafionym w dziesiątkę.

 

Książki

Czytanie to wielka pasja Emilki. Pierwszą książkę dostała na swoje pierwsze imieniny, czyli w wieku 6 miesięcy. I tak zaczęła się wielka miłość....

W rączkach drugi prezent imieninowy

Trwająca do dziś. Nieprzerwanie.

Czytamy książki rozmaite. 

Ale teraz chciałabym napisać o jednej z nich: 


Książeczka Fundacji "Oswoić Los". 

Zbiór bajek i opowiadań dla dzieci, poruszających bardzo ważną kwestię - Inności. Niepełnosprawności. Upośledzenia.

Jest tu opowiadanie o Grzesiu, który ma rozszczep kręgosłupa, o pajączku Czarusiu, który cierpi na Zespół Aspergera,  o pszczółkach bez nóżek albo skrzydełek, które też chcą być potrzebne. Jest też - ukochana przez Milę - opowiastka o niewidomym Pawełku, któremu mama opowiada o kolorach.



Mila - jak Pawełek - lubi sprawdzać, czy tata ma "chłodniejstwarz i taką szorstką w dotyku".



Książeczka w sposób naturalny wprowadza niepełnosprawność w świat dziecka. Powoduje - mam nadzieję - że inność staje się zrozumiała. Że w przyszłości będzie akceptowana, a nie piętnowana czy wyśmiewana.


 

poniedziałek, 25 lutego 2013

Urodzinki

Trzecie urodziny Mili miały być dla niej czymś ważnym. Z jednej strony zwykła impreza urodzinowa, ale z drugiej chcieliśmy, żeby czuła, że to jej wielki dzień i że wszystkie bliskie jej osoby przyszły, żeby to uczcić.
Kilka dni wcześniej na lodówce zawisła tabelka z dniami tygodnia, których uwieńczeniem był tort ze świeczkami. Jak łatwo się domyślić, urodziny miały odbyć się w niedzielę. Co prawda faktycznie trzy lata upłynęły już dwa tygodnie temu, ale ponieważ goście mogli przyjść dopiero teraz, wielki dzień zapowiedzieliśmy na niedzielę, wcześniej życzeń nie składawszy.



Mila codziennie przed pójściem spać skreślała dzień, który właśnie minął.


I liczyła, ile dni zostało do urodzin. Przy okazji nauczyła się kolejności dni tygodnia :-) 
Im bliżej urodzin, tym odliczanie stawało się coraz bardziej ekscytujące.


Wieczorem, gdy Mila poszła już spać, napompowaliśmy i powiesiliśmy balony, żeby zobaczyła je rano, jak wstanie.


W różnych miejscach poprzyklejaliśmy naklejki z trójkami.
 


Mila wstała rano i osłupiała na widok balonów. A potem cieszyła się każdą zauważoną trójką.

Goście się zjechali, życzenia złożyli, prezenty rozdali. Z odpowiednim entuzjazmem wręczona została kartka z życzeniami od cioci z AustraliiMama w końcu wróciła z pracy (tak, tak - taka dola...) i mógł nastąpić moment kulminacyjny, czyli ..... TORT!

Ponieważ mistrzynią wypieków nie jestem, w rolę tortu wcielił się murzynek wzbogacony kremem (który był uprzejmy zwarzyć się dnia poprzedniego, ale uratowałam). Za ozdobę posłużyły kwiatki z orzechów i płatków migdałowych.

Mila była szalenie podekscytowana. Gdy odśpiewaliśmy "Sto lat!" jej emocje sięgnęły zenitu. 
Ale świeczki zdmuchnęła pięknie. 


Każdy dostał kawałek ukrojony z pomocą starszego brata.
Reszta imprezy upłynęła na rozmowach z gośćmi (niektórych z nich Mila widuje bardzo rzadko) i zabawie prezentami.
Chyba się jej podobało :-)   

Mila pytana jeszcze tego samego dnia i następnego też, co jej się najbardziej podobało, odpowiadała: "Tort!". I co jeszcze? "Trójki!". O prezentach nie wspominała, mimo, że była nimi zachwycona. 

 

sobota, 23 lutego 2013

Malowanie kulkami

Dzisiaj próbowałyśmy nowej techniki plastycznej - malowania kulkami. 
Do pudełka włożyłyśmy kartkę papieru.
Nałożyłyśmy porcję farbek w różnych kolorach.


 I włożyłyśmy do pudełka kulki.



Następnie pokazałam Mili, jak należy poruszać pudełkiem, żeby kulki turlały się po kartce. 

Hmmm....

Mila nie była zachwycona. Co prawda pomachała trochę pudełkiem, skoro mamie tak zależy.... 
Ale naprawdę zadowolona była wtedy, jak już zostawiłam ją z tymi kulkami w spokoju.

Dołożyła sobie farbki.    


Przyniosła patyczki i zaczęła wydrapywać wzorki.


Potem patyczkiem malowała kulki.


Do działania włączyła także pędzelek.


Skończyło się więc nie na malowaniu kulkami, ale na malowaniu kulek. Ale Mili się podobało - a o to przecież chodzi.




środa, 20 lutego 2013

Masa papierowa

Ponieważ Mila uwielbia ciapać się w masach różnego rodzaju, tym razem wypróbowałyśmy masę papierową.
Zrobiłam ją według przepisu znalezionego w internecie:

Papier (użyłam wytłoczek po jajkach) porwać na małe kawałki, przełożyć do garnka, zalać wodą i odstawić na noc do namoczenia. Następnie gotować - około 30 minut. Jak wystygnie, to partiami miksujemy ją z wodą (wody musi być dużo).
Po zmiksowaniu masę odsączamy na sicie i przekładamy do miski.

  • 1000 ml odsączonej masy papierowej,
  • 2 łyżki soli,
  • 2 szklanki mąki pszennej,
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej;
Wszystkie składniki dokładnie mieszamy i przekładamy do szczelnie zamykanego pojemnika. Przechowujemy w lodówce.  


Przeczytałam, że można ją przechowywać tylko przez kilka dni, ale to nieprawda - nasza wytrzymała ok. miesiąca.

Do zabawy z masą papierową dałam Mili styropianowe zwierzątka, pokazałam jej, jak można je obkleić masą. Z mojego kurczaczka powstał ptaszek:

tutaj pomalowany już farbami

Ale Mila miała własną koncepcję zabawy. Zbudowała dla styropianowej kaczuszki dom. W domu była choinka, prezenty a do kaczuszki przyszedł Mikołaj :-) Nie ingerowałam. Dałam akcesoria. 




Okazało się też, że fajną zabawą jest zagrzebanie w masie guzika, a następnie szukanie go (ilość masy pozwalała na to).



Masa była fajną zabawą przez długi okres (2 tygodnie?). Potem zepsuła się i wyrzuciłam ją, ale jesteśmy już umówione na kolejną partię. Ale tym razem zrobię ją z jakiegoś białego papieru, bo ta szara paciaja trochę mnie zniesmaczała :-)


Aha - zapomniałabym. Dobrze się sprząta :-)

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rzeżucha

Postanowiłam wtajemniczyć Emilkę w uprawę roślin :-)

Najpierw wydrukowałam zdjęcia rzeżuchy, które zostały powieszone na lodówce:



Potem kupiłam nasionka, które Mila ukradkiem podglądała : 
 

Następnie przygotowałyśmy podłoże. Mila ucięła kawał waty:


Potem obficie zmoczyła ją wodą:


Teraz przyszedł czas na nasypanie nasionek - przez łyżkę cedzakową, żeby było równomiernie.


Następnie nasionka zostały spryskane wodą:


Tacka została ustawiona na parapecie, a Emilka co jakiś czas sprawdzała, czy rzeżucha już urosła:


Codziennie podlewała ją swoją konewką:


A rzeżucha była wdzięczna i pięknie kiełkowała :-)



I rosła coraz bardziej:


Aż urosła na tyle, że nadawała się do konsumpcji - nawet Emilka dała się namówić na jedną gałązkę na kanapkę :-)


Pożegnanie z rzeżuchą:


Na pewno to powtórzymy. A na wiosnę posadzimy coś na balkonie, już w ziemi.