sobota, 29 sierpnia 2015

Łączka

W poprzednim poście była łączka Emilkowa, dzisiaj łączka Maciusiowa.

Tutaj była wzmianka o wzorzystej okleinie, którą okleiłam szafkę przy przewijaku.

Początkowo była tylko ona. Maciuś sobie na nią od czasu do czasu  popatrywał, ale szału nie było. 
Aż pewnego dnia na środku tego czarno-białego gąszczu coś się pojawiło.


Gdy Maciuś zauważył tę biedronkę, znieruchomiał. Wpatrywał się w nią hipnotycznym wzrokiem przez całe przewijanie. 
Następny element pojawił się po kilku dniach. 


Kolejna odsłona nastąpiła. Maciusiowi został zaprezentowany obrazek w kolorkach neonowych.


Popatruje sobie na niego przy zmianie pieluchy, a ja cieszę się, że ma się czym zająć, bo od kiedy nauczył przekręcać się na brzuszek, to przewijanie przestało być spokojną czynnością.

 

czwartek, 27 sierpnia 2015

Piankowe kwiatki

Tym razem nie było zabawy pianką do golenia. Mila przechodzi właśnie zapalenie gardła :-( więc nie szalejemy w wannie.

Ale sam pomysł zrodził się właśnie w wannie przed wieloma miesiącami. Łaził mi i łaził po głowie, aż w końcu doczekał się realizacji.

A zaczęło się tak, że po naszej wyklejance zostały kawałeczki gąbki. Przez jakiś czas służyły Mili do zabawy w trakcie wieczornej kąpieli. Mokra gąbka fajnie trzymała się wanny. Ale efekt nie był fascynujący - biała gąbka na białej wannie wygląda wiadomo jak.


I wtedy właśnie wpadłam na pomysł użycia pianki kreatywnej, którą kupuje się w arkuszach o kolorach jakie tylko chcieć.

No to w końcu kupiłam. Komplet 10 arkuszy A4. Późną wieczorową porą powycinałam kształty o tematyce kwiatowej.


Emilce powiedziałam, że będziemy robić dekorację na oknie, które na tę okoliczność doczekało się w końcu umycia :-)

Kawałeczki pianki wrzuciłam do pojemnika z wodą.
Robienie dekoracji było bardzo proste - mokre kawałeczki pianki należało po prostu przykładać do szyby.  


I taka to właśnie łączka nam powstała.


Można oczywiście przylepiać i do wanny, ale nam nasłonecznione okno bardziej pasowało. 


Wygląda uroczo.

Dekoracja niestety nie jest zbyt trwała - po kilku godzinach wszystko odpada :-(
Ale za jakiś czas można zacząć od nowa :-)



czwartek, 20 sierpnia 2015

Balony

Do pudełka z balonami sięgamy dość często - a to dekoracja, a to odbijanie, a to rakieta odrzutowa albo poduszkowiec. Długo by wymieniać, w jakich przypadkach nam się przydały.

Ostatnio na topie były u nas zabawy wannowe. Żeby Mila nie uschła przez te długotrwałe upały. Teraz już trochę odpuściły, ale jak jeszcze panowały, to:

Kilka baloników napełniłam wodą. Do wanny wlałam trochę wody i tam wrzuciłam Emilkę + balony :-)



Wystarczyło - znowu posiedziała sobie w tej wannie godzinkę :-)
Nawet nie wiem, co dokładnie robiła. Zarejestrowałam tylko jeden element zabawy - ugniatanie.



Ale po odgłosach sądząc, na ugniataniu się nie skończyło. Szaleństwo było dużo większe.

Po zabawie balony zostały zapakowane do torby i umieszczone na balkonie, bo Mila zapowiedziała powtórkę. I tak też się stało :-)



niedziela, 16 sierpnia 2015

Żel do włosów

Pomysł, który chodził mi po głowie od długiego już czasu.

Potrzebne są:

woreczek strunowy (z dość grubej folii)
taśma izolacyjna
żel do włosów
cekiny, koraliki, brokat itp.



Brzegi woreczka należy zabezpieczyć taśmą izolacyjną, do środka nałożyć żelu i błyskotek.




Woreczek służy do oglądania:



 Do miętoszenia:



I do chłodzenia (wkładam go do lodówki i Maciuś dostaje zimny okład):


Bardzo proste i szybkie w wykonaniu, a zarazem ciekawe dla dziecka. Cekiny przesuwają się w żelu przy ugniataniu woreczka a i wrażenia dotykowe są bardzo ciekawe.
Emilce też się podoba. Ona lubi oprzeć go sobie o szybę w oknie i oglądać pod światło. Ja też :-)




piątek, 14 sierpnia 2015

Lustro

Według Marii Montessori w pokoju/kąciku dziecka powyżej 3 miesięcy powinno znaleźć się lustro. Zamocowane na poziomie jego wzroku, czyli tuż nad podłogą. W nim dziecko może obserwować swoje ciało, jego ruchy, absorbować otoczenie, podpatrywać cały pokój i osoby w nim przebywające.

Lustro dla Maciusia zamówiłam jeszcze przed jego narodzinami. Musiało oczywiście być bezpieczne, żeby nie rozsypało się po uderzeniu w nie np. grzechotką. Nasze jest podklejone specjalną folią. 
Lustro stało sobie za szafą i czekało na swoją chwilę.
Pewnego dnia, idąc rano z sypialni do pokoju dziennego, gdzie znajduje się kącik Maciusia, przystanęłam - jak zwykle - przed wielkim lustrem w przedpokoju. Maciuś dotychczas ignorował swoje odbicie, ale wtedy właśnie je zauważył. Nawiązał ze sobą kontakt wzrokowy, uśmiechnął się i powiedział: "A-gu". Uznałam, że moment nadszedł.
Lustro zawisło.


Maciuś został położony przed nim.
Czy się zainteresował?
Sami zobaczcie :-)))) 


Nie tylko on zresztą :-))




wtorek, 11 sierpnia 2015

Kolorowa pianka do golenia

Coś jednak wykrzesałam z siebie mimo tego upału.
Warunki aż się prosiły o jakąś ciapkę, bo można się do niej rozebrać, a potem łatwo umyć. 
Żeby z tym myciem było jeszcze łatwiej, całą zabawę umiejscowiłam w łazience, a dokładnie w wannie.

Do pudełek po margarynie (zbieram, a co) nałożyłam spore ilości pianki do golenia i posypałam je barwnikami spożywczymi. Po wymieszaniu wyszły cztery puchate farbki w ładnych kolorach.



Na ścianę nad wanną przykleiłam dwa arkusze papieru.
Emilce poleciłam rozebrać się i wskakiwać do wanny. Dałam farby i powiedziałam, że to wielkie malowanie.

Początkowo podeszła do tematu z rezerwą. Nie za bardzo wiedziałam, dlaczego. Znając ją byłam pewna, że wyciapie wszystko, łącznie - a raczej przede wszystkim - ze sobą.
A ona tak ostrożnie, jednym paluszkiem... Poprosiła o pędzle i też bez rozmachu....


Nie mogłam się powstrzymać: "Emilka, możesz w to włożyć całe ręce". "E, nieeee." - ona na to. Ja nadal zdziwiona. Wiedziałam, że jak włoży w to ręce, to przepadnie, bo konsystencja pianki jest po prostu przecudowna. "Dziwne, zawsze bardzo lubiłaś różne ciapki." Ona wtedy: "A to jest ciapka??? Czemu od razu nie mówiłaś!!!" I się zaczęło....


  

 

Ciapała wszystko przez godzinę, aż pianka przybrała jednolity, zielony kolor.


To mi przypomniało zabawę z zieloną farbą, którą pokazywałam Tutaj

Mila nie ograniczyła się do pomalowania ścian, wanny i samej siebie. Ponieważ wanna zrobiła się bardzo śliska, Mila zaczęła zjeżdżać na niej jak na sankach :-) Jej radosne okrzyki skusiły mnie na popatrzenie, jak się bawi. A było na co patrzeć! Maciuś śmiał się na głos, patrząc na jej brykanie :-)  

Pianka do golenia to świetny materiał do zabawy. Jest bardzo przyjemna w dotyku, ładnie pachnie i ciekawie wygląda. I jest stosunkowo niedroga - rossmannowa kosztuje ok. 6 zł, a przecież nie zużyłyśmy nawet połowy. Następnym razem wypsikam jej całe opakowanie do wanny, żeby mogła się w tym tarzać :-) Ale to dopiero przed kolejnym planowym myciem włosów :-)


 

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Upalnie

Ufffffff, jak gorąco...
Puffffff, jak gorąco...

Okna pozasłaniane, wiatraki pracują...
Upał taki, że już ledwo można wytrzymać.

Całe szczęście, że Emilka potrafi zorganizować sobie zajęcie, bo ja czuję się zupełnie wyprana z pomysłów dla niej... 

Więc tylko spełniam życzenia: "mogę miednicę na balkon? mogę kuwetę z wodą?" i popatruję znad wachlarza, którym raczę siebie i Maciejka...


wróżki robią wielkie pranie

wróżki coś robią, ale nie zrozumiałam co

gluty fajne, bo zawsze zimne, pewnie są magiczne


miednica z zimną wodą na balkonie dobrze robi nawet wróżkom

Przyjmę każdy gotowy pomysł na zabawę w upał....



piątek, 7 sierpnia 2015

Mobil tancerze

Ponieważ mobil Gobbi Maciuś cały czas ma w głębokim poważaniu (o tym Tutaj), czym prędzej zrobiłam następny. Też trochę za późno, bo powinno się go pokazywać do 12 tygodnia, a Maciuś ma już 17, ale pomyślałam, że to i tak lepiej niż wcale.


Tym razem nad łóżeczkiem wirować miało czterech tancerzy. 
Mobil wydawał się bardzo prosty w wykonaniu i tak rzeczywiście było. Co nie znaczy, że zajął mi mało czasu - skończyłam o trzeciej w nocy... 

Kupiłam specjalny blok papierów holograficznych, bo z takiego właśnie materiału powinien być ten mobil wykonany. Karty były jednostronne, ale samoprzylepne, posklejałam je więc parami.

Wyszukałam w internecie wzór mobilu - dostępny Tutaj.

Powycinałam poszczególne elementy, potem odrysowałam je na papierze docelowym i wycięłam. Elementy chciałam łączyć metalowymi kółeczkami, ale nie okazało się to dobrym pomysłem - kółeczka za bardzo usztywniały tancerzy, a przecież mobil ma być leciutki i zwiewny. Użyłam więc żyłki, tak jak w przypadku mobilu munari.


Do skonstruowaniu mobila potrzebne są jeszcze trzy patyczki: 2 x 15 cm i jeden 30  cm.

Każdego z tancerzy należy przymocować na końcach krótszych patyczków, a te następnie do końców dłuższego. Ostateczne wyważenie załatwiłam przyklejeniem kawałków plastelinki na końcach patyczków.

Następnego dnia zawiesiłam tancerzy nad łóżeczkiem. Położyłam w nim Maciusia, dmuchnęłam i .....




... poczułam się usatysfakcjonowana okazanym zainteresowaniem :-)




 Podoba mu się :-)

A Munari przeszedł na zasłużoną emeryturę i dostał zaszczytne miejsce pod sufitem w pokoju dzieci.



Za to Gobbi wisi na ścianie sypialni i cieszy moje oko :-P





 

niedziela, 2 sierpnia 2015

Mobil Gobbi

Nad łóżeczkiem Maciusia wisi sobie mobil Munari. Więcej o nim było Tutaj. W zasadzie powinno się go prezentować niemowlęciu w wieku od 3 do 6 tygodni, ale przez moje niedopatrzenie (niedoczytanie) zawiesiłam go później. Maciusiowi jednak bardzo się spodobał. Nie oglądał go za często, bo w łóżeczku w zasadzie tylko śpi i to w nocy, bo drzemki dzienne odbywa w innych miejscach. Ale jak już oglądał, to z dużym zaangażowaniem - raz nawet dociągnął do pół godziny :-) Uznałam więc, że nie będę się śpieszyć z kolejnym, poczekam, aż ten się znudzi. 
I moment ten w końcu nadszedł.
Wyciągnęłam więc mobil Gobbi, przygotowany - tak jak Munari - jeszcze w czasie ciąży.

Jest bardzo prosty - 5 kulek w odcieniach jednego koloru powieszonych na różnych wysokościach – od najciemniejszego do najjaśniejszego.
 
Mobil ten można zrobić na kilka sposobów. Niektórzy okręcają kolorową nitką kulki, ale mnie się to wydało zbyt pracochłonne.
Postanowiłam więc po prostu pomalować styropianowe kulki.

Na paletę nałożyłam pięć porcji niebieskiej farby, a następnie dodałam białej - do każdej kolejnej porcji większą ilość.


Oczywiście za pierwszym podejściem nie wyszło idealnie, kilkakrotnie musiałam zmieniać proporcje farby, ale w końcu udało mi się uzyskać żądany efekt.



Kulki powędrowały do pudełka, czekając na swój czas. Wczoraj uznałam, że już nadszedł. Wyciągnęłam kulki i zamocowałam na drewnianym patyczku.



Powiesiłam nad łóżeczkiem i z wielką satysfakcją położyłam tam Maciusia. 
A on?
Spojrzał, uśmiechnął się i .... odwrócił wzrok. Bardziej ciekawiły go gwiazdki na ochraniaczu szczebelków, niż dzieło mamusi.


No cóż. Może się spóźniłam. A może jeszcze spróbuję jutro.

Albo po prostu zawieszę te pluszowe małpki, które kręciły się nad Emilką i już. Chociaż jak znam siebie, to niekoniecznie. Tych mobili montessoriańskich jeszcze kilka jest :-)