Gdy Maciuś skończył 2 miesiące postanowiłam zaprezentować mu pierwszy mobil montessoriański - Munari.
Bowiem moje biedne dziecko nie może wpatrywać się w kolorowe karuzelki, na których wirują kolorowe pluszaki. Nie - moje biedne dziecko będzie oglądało mobile własnoręcznie zrobione przez mamusię.
Mobil Munari wymaga trochę pracy - dlatego przygotowałam go sobie już wcześniej.
W internecie pełno jest instrukcji wykonania. Ja korzystałam z tego Linka.
Są tu dokładne wymiary każdego elementu.
Mobil wygląda na dość skomplikowany, ale gdy ma się dokładną instrukcję, nie jest tak źle :-)
Zacząć trzeba od zakupu szklanej bombki. Ja kupiłam plastikową - uznałam, że też się nada. Jej średnica jest punktem wyjścia do wyliczenia wymiarów pozostałych elementów. Białe wycięłam z kartki z bloku technicznego, a czarne z samoprzylepnego papieru.
Patyczki pomalowałam farbami, a ten w paski powstał z okręcenia białego czarną taśmą izolacyjną.
Po sklejeniu wszystkiego powstały trzy elementy:
Które następnie zalaminowałam.
Rewers każdego z elementów jest negatywem awersu.
Po wycięciu pozostało już tylko zmontowanie całości. To było najbardziej pracochłonne. Trzeba dokładnie wyważyć, znaleźć punkt ciężkości, żeby mobil utrzymywał równowagę. A w grę wchodzą nawet nie milimetry, ale jego ułamki. I jeszcze ta plącząca się żyłka (wymyśliłam bowiem, że mobil będzie optycznie delikatniejszy, jeśli nie będzie widać sznurków). Na szczęście dostępna jest instrukcja, w jaki sposób łączyć poszczególne elementy. Jeśli miałam problem z dokładnym wyważeniem, radziłam sobie przyklejając na końcach patyczków kawałeczki plasteliny. Sposób sprawdził się bardzo dobrze.
Mobil umieściłam nad łóżeczkiem. Zamocowałam go na wysięgniku starej karuzelki Emilkowej (ciekawe, co by powiedział Bruno Munari na żyrafkę, która teraz trzyma w pysku jego mobil...).
Maciuś za dnia często w łóżeczku nie przebywa. Częściej na przewijaku i stamtąd ogląda sobie swoją nową zabaweczkę. Trzeba przyznać, że z zainteresowaniem :-)
I ja sama lubię sobie popatrzeć. Wystarczy delikatnie dmuchnąć i wszystko zaczyna się poruszać, jakby niezależnie od siebie. A na ogół porusza się i bez dmuchania, wystarczą lekkie ruchy powietrza.
A po co mobile w ogóle, można przeczytać na przykład Tutaj.
Wiesz co... Jestes niesamowita:)))) az mi wstyd teraz, ze moja Hanka miała karuzele z Fisher Szajs z małpka i papuga:))))))
OdpowiedzUsuńA moja Emilka jakieś bliżej niezidentyfikowane zwierzaki na żyrafie :-)
UsuńJeszcze wszystko przed Tobą, bo przecież już niedługo u Was też.... prawda?
:-))))))))))))))))))))))
Przyznam że Twój mobil mnie zainteresował - jest bardzo minimalistyczny. Muszę poczytać więcej na temat metody montessori, coraz częściej o niej słyszę a nie bardzo orientuje się w temacie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPoczytaj poczytaj - ja im dłużej czytam, tym bardziej jestem przekonana, że jest to droga, którą powinna przebiegać edukacja moich dzieci. Przede wszystkim założenia pedagogiki MM są wspaniałe, można je stosować bez przygotowywania pomocy dydaktycznych, na co nie zawsze jest czas i energia.
UsuńW końcu jakaś szczegółowa instrukcja jak zrobić ten mobil. Po raz pierwszy pojawiły się też wzory dzięki czemu wiadomo skąd biorą się te wymiary i ze punktem wyjścia jest kula odbijająca światło. Dziękuje.
OdpowiedzUsuńCzy grubość patyczków ma znaczenie? Czy 5 fi będzie wystarczająca czy raczej kupić grubsze? Pozdrawiam
Marzena