Kilka dni wcześniej na lodówce zawisła tabelka z dniami tygodnia, których uwieńczeniem był tort ze świeczkami. Jak łatwo się domyślić, urodziny miały odbyć się w niedzielę. Co prawda faktycznie trzy lata upłynęły już dwa tygodnie temu, ale ponieważ goście mogli przyjść dopiero teraz, wielki dzień zapowiedzieliśmy na niedzielę, wcześniej życzeń nie składawszy.
Mila codziennie przed pójściem spać skreślała dzień, który właśnie minął.
I liczyła, ile dni zostało do urodzin. Przy okazji nauczyła się kolejności dni tygodnia :-)
Im bliżej urodzin, tym odliczanie stawało się coraz bardziej ekscytujące.
Wieczorem, gdy Mila poszła już spać, napompowaliśmy i powiesiliśmy balony, żeby zobaczyła je rano, jak wstanie.
W różnych miejscach poprzyklejaliśmy naklejki z trójkami.
Mila wstała rano i osłupiała na widok balonów. A potem cieszyła się każdą zauważoną trójką.
Goście się zjechali, życzenia złożyli, prezenty rozdali. Z odpowiednim entuzjazmem wręczona została kartka z życzeniami od cioci z Australii. Mama w końcu wróciła z pracy (tak, tak - taka dola...) i mógł nastąpić moment kulminacyjny, czyli ..... TORT!
Ponieważ mistrzynią wypieków nie jestem, w rolę tortu wcielił się murzynek wzbogacony kremem (który był uprzejmy zwarzyć się dnia poprzedniego, ale uratowałam). Za ozdobę posłużyły kwiatki z orzechów i płatków migdałowych.
Mila była szalenie podekscytowana. Gdy odśpiewaliśmy "Sto lat!" jej emocje sięgnęły zenitu.
Ale świeczki zdmuchnęła pięknie.
Każdy dostał kawałek ukrojony z pomocą starszego brata.
Reszta imprezy upłynęła na rozmowach z gośćmi (niektórych z nich Mila widuje bardzo rzadko) i zabawie prezentami.
Chyba się jej podobało :-)
Mila pytana jeszcze tego samego dnia i następnego też, co jej się najbardziej podobało, odpowiadała: "Tort!". I co jeszcze? "Trójki!". O prezentach nie wspominała, mimo, że była nimi zachwycona.
Sto lat ! Wszystkiego najlepszego ! I brawa dla mamy za świetne przygotowania dl urodzin !
OdpowiedzUsuńDziękujemy :-)
Usuń