Jakiś czas temu Mili zaczęły rosnąć różki.
Bunt dwulatka nie wystąpił, za to trzylatka – owszem.
Wiem, że jest to normalna faza rozwoju, niemniej jednak
postanowiłam jakoś ją złagodzić.
Jako że bardzo głęboko wierzę w moc słowa pisanego (drukowanego),
poszukałam odpowiedniej książeczki. Ponieważ w trakcie odpieluchowywania bardzo sprawdziła
się Alona Frankel i jej „Nocnik nad nocnikami”, tym razem została zakupiona „O
Anielce, w którą wstąpił diabeł” tej samej autorki.
Mila polubiła książeczkę, czytaliśmy ją nader często.
Rzecz jest o dziewczynce, która jest bardzo niegrzeczna:
wylała kakao na nowy szlafrok mamy
uszczypnęła w pupę swojego młodszego brata
a kota Teofila pociągnęła za ogon
Książeczka odniosła wymierny skutek:
Emilka zaczęła naszego kota nazywać Teofil.
I podnosić do góry za ogon.
Siła drukowanego słowa wielka jest...
Faktycznie, książka przyniosła efekty;) Tylko nieoczekiwane;) Ja z problemem chciałam sobie poradzić z pomocą książki "Billy jest zły", ale też niezbyt trafnie...
OdpowiedzUsuńhttp://dzieciczytaja.blogspot.com/2012/10/billy-jest-zy.html
A my przeczytałyśmy "Cudaczka Wyśmiewaczka" Skutek rewelacyjny POLECAMY;-)
OdpowiedzUsuńŚpiesznie dokonałam zakupu tegoż.
Usuń