poniedziałek, 21 stycznia 2013

Liczenie


Cyferkami Mila fascynuje się od dawna (literkami też, ale dzisiaj nie o tym). Zawsze były dla niej interesujące, szczególnie te pojawiające się na rożnego rodzaju wyświetlaczach, których – jak wiadomo – nie brakuje wokół. W domu obiektem szczególnego zainteresowania jest zmywarka. Była od zawsze, bo panel jest niezabudowany i widać wyświetlacz.
Ale jak jest zabudowany, to też nie przeszkadza, w końcu nadchodzi ta chwila, że staje się widoczny :-)

zmywarka "w gościach"

a żeby było lepiej widać, można się położyć


 Dzięki zmywarce Mila zna też wsteczne odliczanie :-)

Kolejność cyferek poznawałyśmy też dzięki bardzo fajnej zabawce, którą polecam. Nie żadna interaktywna, mówiąca i świecąca gierka, ale wąż z drewnianych puzzli. Z jednej strony ma cyferki, z drugiej literki i układa się alfabet. Można kupić też inne zwierzątka, ale wąż jest najbardziej przyjazny. Inne są trudniejsze i pewnie do nich dojdziemy.



Ostatnio wpadły mi w oko spinacze do bielizny z cyferkami. Taki właśnie pomysł mieli Chińczycy (bo to oczywiście w sklepie z rodzaju „wszystko po 2,99”). Od razu kupiłam, bo spinacze do bielizny są lubiane same w sobie, a z cyferkami są jeszcze bardziej interesujące. I już sobie przypinałyśmy. Jak przyjdzie lato i będziemy wieszać pranie na balkonie to sobie pokombinujemy z dodawaniem rozwieszanych skarpetek :-) Cyferkowe spinacze mogą okazać się bardzo pomocne.


 
Jeszcze o tych sklepach – uwielbiam je. Jest tam oczywiście mnóstwo tandety, ale czasami naprawdę fajne drobiazgi można tam trafić  – na przykład komplet dwóch par nożyczek wycinających wzorki. Zaufałam Pani Sprzedającej, że naprawdę tną, kupiłam i faktycznie – ząbki wychodzą jak należy.

Kupiłam tam też „patyczki do liczenia”, czyli kolorowe plastikowe patyczki, których możliwości wykorzystania są rozmaite. Można sobie liczyć, segregować kolorami, układać figury geometryczne, literki itp. Ostatnio Mila się nimi bawiła i zrobiłyśmy wielkie odkrycie: jak przysunie się jeden patyczek do dwóch, które już leżą, to razem są trzy! Mina mojej dzieciny – gdy skonstatowała ten fakt – bezcenna… Początkowe niedowierzanie przemieniło się w wielką radość :-)




Zainspirowana mamą Emmy link przygotowałam karty z gąsienicą. Sporo wysiłku kosztowała mnie głowa, bo kreska ani rusz nie chciała się uśmiechnąć tak, żeby gąsienica wyglądała poczciwie, ale w końcu się udało (pomógł Ignaś). Jednak ta zabawa początkowo Emilce do gustu nie przypadła. Liczenie kółek owszem, ale żeby jakoś po nich skakać, czy układać je – niekoniecznie. Gąsienica trafiła do szuflady z nadzieją, że może jeszcze przyjdzie na nią czas.
I przyszedł. Pewnego dnia Mila zażyczyła sobie policzyć dżdżownicę :-)
Więc liczyłyśmy: 


Układałyśmy w kolejności:

 
I oczywiście skakałyśmy - także wstecz, jako że liczenie w zakresie 1-10 to dla Emilki bułka z masłem.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz...