Dni z Emilką upływają na zabawie, beztroskiej, ale także i takiej, przy której można się czegoś nauczyć. Albo zrobić coś pożytecznego. Na przykład ciasteczka poświąteczne (przy świątecznych nie zrobiłam zdjęć) :-)
Przepis prosty jak budowa cepa, inaczej pewnie bym się za nie nie zabrała, bo pracy w kuchni unikam jak mogę. Nie mam czasu na wszystko, więc z niektórych rzeczy trzeba rezygnować. Więc ja - bez większego żalu - z kuchni.
Na zdjęciu Emilka ze swoim przyrodnim bratem Ignasiem, który też lubi powycinać ciasteczka, w przerwach grania na kompie ;-)
Ciasteczka wyszły pyszne, co widać poniżej:
Zakupiłam ostatnio komplet nowych foremek do ciasteczek, są tam kształty wielkanocne, będzie więc kolejna odsłona na wiosnę.
Takie ciastka domowej roboty są najlepsze :)
OdpowiedzUsuńŚwietna zabawa przy robieniu, satysfakcja przy jedzeniu. No i bez żadnych "polepszaczy"...
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dziś cały blog. Super pomysły, będziemy tu zaglądać z córcią.
OdpowiedzUsuńZapraszam jak najczęściej :-)
OdpowiedzUsuńMam prośbę o przepis. Też nie lubię tracić czasu na gotowanie, a takich ciasteczek nigdy nie pieklam.
OdpowiedzUsuń