A właściwie dokończyłyśmy je, ponieważ zaczęłyśmy już kilka dni temu - przygotowałyśmy jajeczka z masy solnej.
(tak na marginesie - masa solna jest świetna z różnych względów, ja bardzo sobie cenię szybkość przygotowania - wsypuję, mieszam i mam. Ewentualnie dodaję farbki i wtedy masa nabiera ślicznego koloru - nie to, co papierowa. Czego bym do tamtej nie dodała, będzie szare i paskudne. Ciekawe czy dlatego Emilka tak się w niej lubuje...)
Wałkowałyśmy masę i wycinałyśmy jajeczka foremką do ciasteczek.
Wycięłyśmy jeszcze inne wielkanocne kształty i wszystkie włożyłyśmy do piekarnika. Przedtem jeszcze zrobiłyśmy w nich dziurki (do tego celu polecam zużyty wkład od długopisu).
Przez cały czas, jak się suszyły, próbowałam wytłumaczyć Emilce, że nie będziemy ich jeść. Nie mogła tego pojąć - wałkowane, wycięte foremkami, zapakowane do piekarnika - i co? Nie będą do jedzenie? Bez sensu.
Ale chyba jakoś do niej trafiłam, bo jak wyjęłam z piekarnika, to nie chciała próbować. Zamierzałam zresztą jej na to pozwolić, żeby sama się przekonała, czy pisanki z masy solnej są pyszne, ale nie wróciła do tematu.
Zostawiłyśmy je samym sobie na noc (w zamierzeniu, bo w efekcie wyszło kilka tych nocy), do całkowitego wyschnięcia, bo piekarnik nie załatwił sprawy do końca.
A dzisiaj je pomalowałyśmy.
Najpierw każde z nich na jeden kolor.
Wysychały sobie szybciutko na kaloryferze.
A potem namalowałyśmy na nich różne kolorowe wzorki.
Wyszły nam tak:
Dziurki jak najbardziej się przydały - przewlekłyśmy przez nie sznureczki i powstały nam takie zawieszki:
Jakich farbek używacie? Przepięknie wyszło.
OdpowiedzUsuńUżywamy temperowych, takich, które kupuje się w plastikowych pudełkach. Mają ładne kolory, a poza tym są bardzo praktyczne, bo można wylać tylko po trochu na paletkę i reszta pozostaje nienaruszona.
OdpowiedzUsuńwow, świetny efekt :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń