Zainspirowane wizytą w Planetarium zrobiłyśmy sobie dzisiaj kawałek kosmosu :-)
Użyta została folia aluminiowa i styropianowe kulki.
Kot jeszcze nie wiedział co się święci, więc spokojnie obwąchiwał Tinky Winky (który obowiązkowo uczestniczył w naszych poczynaniach).
Emilka z zapałem owijała kule sreberkiem, tworząc "księzyce". Co z tego, że Ziemia ma jeden. Przyjmijmy, że byłyśmy na Jowiszu, a co.
Bardzo zgrabnie jej szło.
Mila owijała kolejne kule....
...a ja zabrałam się za zwijanie autochtonów.
Wyszła nam mamusia, córeczka, no i kot. Nasz chyba wyczuł, że pojawiło się coś, co być może stanowiłoby konkurencję w byciu domowym szkodnikiem i postanowił wkroczyć do akcji.
Zeżarłby (ciekawe, czy by po tym świecił w nocy), gdyby nie moja interwencja...
Nasze księżyce wraz z kosmitami uznałyśmy za całkiem udane.
wow superasne!!
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi sie Twoje podejscie do wychowania coreczki :) uwielbiam sledzic losy rodzin ktorzy kieruja sie wizja Montesorri.
Mozesz powiedziec co najbardziej wplynelo na Twoja decyzje zeby wlasnie jej teoria kierowac sie w wychowaniu coreczki?
pozdrawiam
Chciałabym, żeby moja córeczka poznawała siebie - swoje możliwości i pasje, żeby rozwijała je bez przeszkód i - gdy przyjdzie odpowiedni czas - wiedziała co wybrać. To jest dla mnie najważniejsze.
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na następny poniedziałek - ruszają zapisy do przedszkoli. Szturmuję z formularzem wszystkie trzy (w moim mieście), które stosują pedagogikę Montessori.
Super pomysły !
OdpowiedzUsuńMila też chyba tak uważa :-)
UsuńDzięki!
Jaka fajna zabawa, poczekam aż moja mała podrośnie, ina pewno skorzystamy z pomysłu:)Pozdrawiam i zapraszam do nas
OdpowiedzUsuńhttp://dzidziastyle.blogspot.com/