Można i tak nazwać, jako że dopiero minęły święta :-)
A może to być po prostu kolejna lodowa zabawa.
Najpierw napełniliśmy balonik naszymi kulkami hydrożelowymi (których nową partię zrobiłyśmy ostatnio).
Potem nalaliśmy do balonika wody.
Patent z nałożeniem na kran jest bezkonkurencyjny. Niech Wam się nie wydaje, że da radę zrobić to przez lejek :-)
Balonik urósł taki sobie - o:
Po czym wylądował na całą noc w zamrażarce.
Następnego dnia wyjęliśmy go i wrzuciliśmy do miednicy. Wydało mi się to najlepszym pomysłem.
Balonik pękliśmy i otrzymaliśmy wielką lodową pisankę, kolorową w środku.
Niestety - nasze kulki nie mają zbyt intensywnych kolorów, dlatego efekt nie był najlepszy.
Zostawiłam dzieci w spokoju. Przyniosły sobie różne akcesoria i naczynia, napełniły je wodą o różnej temperaturze i solą.
I się bawiły.
Kot - jako że bydlę towarzyskie jest - dołączył do zabawy.
Przy całej zabawie nie asystowałam, ale po okrzykach dobiegających z łazienki wnoszę, że dzieciom się podobało.
Lód, który zamienia się w wodę do ciapania chyba żadnemu dziecku szybko się nie znudzi :-)
Myślę że powtórzymy to latem, z kilkoma balonikami i na dworze. Może być fajna zabawa. Tylko muszę wcześniej trochę zamrażarkę opróżnić...
Jeżeli dzieciom się podobało, to najważniejsze.....
OdpowiedzUsuńWidzę, że i kot się dołączył :)
OdpowiedzUsuńKot zawsze się dołącza...
UsuńNie zawsze jest to wskazane, ale on nie pyta...
Super zabawa jest najważniejszy i dla dzieci i dla kota :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł z tymi zamrożonymi kuleczkami, naprawdę super :)
OdpowiedzUsuń