Już kilkakrotnie próbowałam zachęcić Emilkę do nawlekania. Czegokolwiek na cokolwiek. Ale bez rezultatu. Owszem - uwielbia bawić się pudełkiem z guzikami, uwielbia bawić się pudełkiem z koralikami, ale żeby włączyć do zabawy sznurek to już nie. Poza obszarem jej zainteresowania zupełnie. A mi się gdzieś tam pod potylicą kołatało, że jakby spróbowała, to by jej się to spodobało.
W końcu mnie natchnęło - puchate druciki kreatywne!
Przyniosłam pudełko z koralikami. Przyniosłam druciki. I się zaczęło.
Nawlekanie:
A następnie liczenie, ile się nawlokło.
Ponieważ aktualnie przeżywamy okres fascynacji liczbami dwu, a nawet trzycyfrowymi (Mamusiu, a ile jest dwa zero trzy?), Mila zapragnęła nawlec 100 koralików! Poradziłam jej, żeby nawlekała po 10 na każdy drucik.
Tak też zaczęla robić.
Nawlekała z zacięciem.
Ale przy szóstej dziesiątce to żmudne nawlekanie trochę ją znudziło i zaczęła się zabawa spontaniczna.
Nazywanie poszczególnych tworów: "To mamusia, a to córeczka". Zakładanie im butów i czapek (koraliki na końcach).
Porównywanie wysokości tychże.
Nawet mi się ta zabawa spodobała i stworzyłam koralikowego ludzika.
Aż nadszedł koniec zabawy i koraliki powędrowały z powrotem do pudełka.
Koralikowy ludzik zamieszkał tam w całości.
Zabawa świetna do nauki liczenia. Aż żal bierze, że Mila umie już liczyć do stu ;-)
Niech ćwiczy takie umiejętności. Często logopedzi pytają się :Czy pani dziecko umie nawlekać?
OdpowiedzUsuńPo co? Jest to jeden z symptomów ryzyka dysleksji.
Podobnie jak układanie klocków czy puzzli.
Gdzie można dostać takie druciki?To kuchenny przedmiot?
OdpowiedzUsuńKuchenny nie. Raczej - powiedziałabym - rękodzielniczy. Nazywa się to "druciki kreatywne" i można kupić w internecie.
Usuń