Dzisiejszym zadaniem adwentowym było zrobienie łódek z łupinek orzechów włoskich.
Łupinki miałam już od dawna, ale jakoś gorzej było z zapałem, żeby coś z nich zrobić.
Dzisiaj w końcu miały swój wielki dzień :-)
Przydał się jeszcze mały kawałek białego płótna i klej. Potem dopiero okazało się, że lepszy byłby wodoodporny... Ale nie uprzedzajmy faktów :-)
Powycinałyśmy trójkąciki z płótna i przykleiłyśmy do wykałaczek.
Mój pierwotny plan zakładał mocowanie masztów za pomocą plasteliny. Mila ukręciła kulki z tejże w ilości odpowiadającej.
Okazało się jednak, że plastelina słabo trzyma się łupiny, zmieniłam więc koncepcję i przyniosłam świeczkę. Pokazałam Mili, jak nakapać wosku do łupinek, a sama osadzałam w nich maszty. Nawet się udało - niczego nie podpaliłyśmy, a wosku nakapałyśmy tylko na stolik. No i do łupinek, rzecz jasna.
Proces produkcyjny nie został uwieczniony na fotografii, ale efekt końcowy i owszem:
Nic o tym, co prawda, w domku z kalendarza nie było, ale łódeczki aż się prosiły o wodowanie.
Nalałam więc wody do miski, przyniosłam pływające świeczki i łódeczki zaczęły dryfować.
Ale tak naprawdę miło zrobiło się, gdy zgasiłyśmy światło....
Przy okazji nadrobiłyśmy trochę fakt przegapienia Andrzejków i lania wosku - pokazałam Mili, co dzieje się z woskiem, gdy krople spadają bezpośrednio do wody. "Ukapałam" jej kilka kształtów, którymi rozpoczęła zabawę z łódeczkami.
Światło świec zawsze kojarzy mi się ze świętami. Dzisiaj miałyśmy małe wprowadzenie do świątecznego klimatu.
W zeszłym roku robiliśmy podobnie, ale wtedy chcieliśmy ten klimat zatrzymać... (Tutaj)
Łódeczki świetne ;) Wielka szkoda, że za oknem marznie nam staw, bo byśmy wypróbowali te łódeczki w realnych warunkach ;)
OdpowiedzUsuńNa dzisiaj planujemy zabawę w wannie, podczas kąpieli. Obawiam się tylko, że to będzie ich ostatni rejs...
Usuńpięknie wyszło, fantastyczny klimat! Łódeczki proste, a zabawa niesamowita!
OdpowiedzUsuńklimat rzeczywiście był świetny!
Usuń