poniedziałek, 22 grudnia 2014

Anioły (bieszczadzkie)

Anioły bieszczadzkie, bieszczadzkie anioły
Dużo w was radości i dobrej pogody
Bieszczadzkie anioły, anioły bieszczadzkie
Gdy skrzydłem cię trącą już jesteś ich bratem [...]



Nie mogłyśmy się obyć bez aniołów. Po prostu musiały być. I to z różnych materiałów.

Mila zasiadła do pracy z wielkim entuzjazmem.


W planie miałyśmy aniołki papierowe, makaronowe i gipsowe.

Zaczęłyśmy od papierowych. Wykorzystałyśmy małe, ażurowe serwetki. Wystarczy odciąć część serwetki (mniej niż pół) i tę większą część skleić w stożek. Mamy sukienkę aniołka.


Drugą część doklejamy i w ten sposób powstają nam skrzydełka.


Jeszcze tylko główka - u nas drewniane koraliki - i włoski (u nas wyszły nieco potargane).
Aniołki gotowe. 


W następnej kolejności zabrałyśmy się za aniołki makaronowe. Mila nie mogła się już doczekać, bo doskonale pamiętała produkcję zeszłorocznych (Tutaj). Już jakiś czas temu zakupiłam kilka różnych kształtów. Nasypałyśmy po trochu każdego do muffinkowej blachy.
Mila zabrała się za składanie.


W tym roku było nam trochę łatwiej, bo zainwestowałam w pistolet do klejenia na gorąco. Mila przykładała dwa makarony do siebie, ja nakładałam jej w to miejsce klej, ona przytrzymywała. Taki klej zastyga momentalnie, więc robota nam się kleiła :-)


Aniołki powstawały nam dość sprawnie. Mila miała własne pomysły, za każdym razem wymyślała i układała innego aniołka.


Gdy były gotowe, spryskałyśmy je złotą i srebrną farbą w sprayu. Srebrną w tym roku kupiłam fatalną - brak jej połysku, a spryskane nią rzeczy wyglądają jak metalowe. Dlatego zaraz po spryskaniu posypałyśmy je srebrnym brokatem.
 
Mila miała takie tempo, że mi udało się zrobić tylko jednego aniołka (musiałam jej cały czas służyć pistoletem).


Za to jej inwencja twórcza wręcz kwitła :-) 

ja tu widzę inspirację myszką Minnie, a Wy?

Tak prezentują się wszystkie:



Czułyśmy się usatysfakcjonowane.

Przyszedł czas na gips.
Foremki napełniłyśmy dzień wcześniej. Teraz więc wyciągnęłyśmy odlewy z formy z zamiarem pomalowania. Wszystkie wyszły z tego bez uszczerbku, chociaż jeden trzymał się rękami i nogami...



Zabrałyśmy się za malowanie.
Udało mi się wytargować dwa aniołki do malowania. I tak dobrze, bo ona chciała wszystkie.... Ale ja się tak łatwo nie dałam, bo mi się też podobało :-)  Zresztą ona miała jeszcze inne kształty, bo rozrobiłam za dużo gipsu i napełniłyśmy też silikonowe foremki.


Malowałyśmy nowym nabytkiem - akrylowymi farbami o perłowym połysku. Sprawdziły się świetnie.
 

Byłyśmy bardzo zadowolone z efektu i niepocieszone, że nie zrobiłyśmy więcej figurek :-(


tutaj widać też bieszczadzkiego anioła - bo one są całe zielone :-)


Szczerze mówiąc, gdybym zobaczyła takie kolorowe aniołki w sklepie, to w życiu bym ich nie kupiła, bo one zupełnie nie w moim guście. Ale jak się zrobi samemu, to jakoś gust się zmienia ;-)


W każdym razie zapowiedziałyśmy tacie Mili, że choinkę w tym roku poprosimy dużą, bo musi nam się to wszystko zmieścić :-)







10 komentarzy:

  1. Śliczne są Wasze aniołki ;)
    My wczoraj robiłyśmy, dzisiaj wkleję zdjęcia.
    Dzięki za pomysł z makaronem (tylko farbę w sprayu muszę kupić).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie pytaj w sklepie, czy farba jest z połyskiem!

      Usuń
  2. Piękne aniołki! Wydają się dość pracochłonne, jestem pełna podziwu dla Waszej pracy:). I rzeczywiście - Święta bez aniołów, to nie Święta... Pozdrawiam serdecznie (i zapraszam "do siebie")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś anioły nam się nie nudziły :-)
      Sklejanie szło szybko, malowanie też.... Było bardzo przyjemnie!

      Usuń
  3. Przepiękne anioły! Wszystkie i te serwetkowe i makaronowe i gipsowe! Ja też czasem muszę walczyć z dziećmi, żeby mi też zostawili coś do zrobienia :D Mila pięknie maluje, a te jej aniołki makaronowe - mistrzostwo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te makaronowe dały jej najwięcej radości, bo robiła je całkiem sama. Gipsowe "zrobiły się" same i nie miałyśmy wpływu na ich kształt, natomiast w przypadku makaronu miała pole dla wyobraźni!

      Usuń
  4. Bardzo mi sie Wasze anioły podobają. Szczególnie te makaronowe.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja Ci powiem, że ten gipsowy z niebieską sukienką jest śliczniutki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniołki miały ciężkie przeżycie - Mila niosąc pudełko, żeby udekorować nimi choinkę, potknęła się.... Ale następnego dnia rano znowu były w całości - klej magiczny zrobił swoje :-)

      Usuń
  6. just blogwalking.. Nice post and have a nice day :)

    OdpowiedzUsuń

Wpisz komentarz...