A raczej z pierwszej ich części, bo część drugą planujemy w sierpniu.
Na lipiec zaplanowaliśmy wypad nad jezioro, bo przecież zestaw woda/piasek to coś bezkonkurencyjnego dla dzieci.
Ale żeby nie było zbyt monotonnie to te 350 km przebywaliśmy przez trzy dni. Postanowiliśmy bowiem nie spieszyć się i zatrzymywać w miejscach, które nam się spodobają.
Natknęliśmy się na przykład na coś w rodzaju skansenu, który był jednocześnie ośrodkiem rekreacyjnym.
Tam karmiliśmy konie.
Mila się nie odważyła.
Głaskaliśmy (!) też ryby w oczku wodnym - tu już Mila się odważyła.
Śniadania jedliśmy na trawce.
A kolacje przy ogniskach.
Nie zawsze łazienka była dostępna.
Odbywały się też walki z użyciem oręża (inspirowane czasami krzyżackimi).
Obejrzeliśmy kilka ciekawych, drewnianych zabytków - nie do wszystkich można było się dostać.
Aż dotarliśmy na miejsce przeznaczenia, czyli zaciszne jeziorko na zachodnich Mazurach.
Na początku pogoda nie dopisywała, ale i tak udało się dobrze bawić - na przykład w zbieranie kamyków na plaży albo szyszek w lesie.
A nawet kwiatków, żeby nazbierać ich pełny bukiet z okazji imienin mamy :-)
Aż w końcu doczekaliśmy się pięknej pogody.
I dzieci zajęły się tym, co lubią najbardziej: szaleństwami w wodzie (Ignaś) i zabawą w piasku (Mila).
Emilka na plaży mogłaby spędzać całe dnie. I w zasadzie spędzała.
Piasek i woda to wszystko, co było jej potrzebne do szczęścia.
W piasku najlepiej sama:
W wodzie najlepiej z tatusiem:
Względnie z wielorybem:
No i była jeszcze zjeżdżalnia :-)
Relaksik na leżaczku :-)
Emilka tak swobodnie czuła się na cempingu, plaży i w wodzie, że mogłam bez żadnych wyrzutów sumienia zadbać o swoje potrzeby.
Tylko leżak musiałam przenosić, żeby mieć córkę cały czas na oku.
Fajnie jest mieć urlop :-)
oj fajnie jest mieć urlop, tylko szkoda z niego wracać ... widać, że urlop mieliście udany!
OdpowiedzUsuńNarzekać nie będziemy :-)
UsuńWow super! Aż ochoty nabrałem na jeziorko.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Dobre jeziorko nie jest złe :-)
Usuń