Moje zbieractwo naprawdę się przydało.
Uprzedziłam Milę, że chcę naszykować jej zabawę. "A mogę się podglądać?" - padło jak zawsze. Bo czasami proszę, żeby nie podglądała, bo chcę ją zaskoczyć (albo uniknąć miliona pytań: a co to, a na co, a po co, a z czego, a mogę dotknąć/powąchać/polizać?.... zanim zacznie się zabawa właściwa). I tym razem właśnie poprosiłam, żeby nie podglądała. Zajęła się więc zabawą spinaczami do bielizny, jedną z jej ulubionych na balkonie.
A w tym czasie ja przygotowałam:
papier - taki, którym owijają kwiaty w kwiaciarni, cieniutki i szeleszczący
ścinki szmatek - hurra! przydały się!
kto mej radości nie rozumie, niech sobie zajrzy Tutaj
guziki
folię bąbelkową
wytłoczkę po czekoladkach, odwróconą do góry dnem
i kulki hydrożelowe
Ułożyłam wszystko w jednym rzędzie i zawołałam Milę.
Najpierw przeszła ścieżkę z otwartymi oczami.
Pytałam ją o odczucia - określała bardzo trafnie:
papier był szeleszczący, ścinki mięciutkie i ciepłe, guziki twarde i zimne, folia śliska, wytłoczka kłująca (oj tak - sama próbowałam), a kulki delikatne.
Potem zawiązałam jej chustkę na oczach i Mila skoncentrowała się wyłącznie na dotyku.
O mały włos nie wywaliła tacy z kulkami :-)
Ale jakoś udało się wyratować i można było sobie podreptać.
Ścieżka została schodzona w tę i z powrotem, ja też musiałam :-)
Fajna zabawa, a w dodatku daje tyle możliwości...! Już mi się tłoczą kolejne podłoża w głowie :-)
Ale wiadomo - w końcu się znudziła. Ale jeden z jej elementów nie. Taca z kulkami powędrowała na balkon i Mila spędziła przy nich jakąś godzinkę.
O kulkach już kiedyś pisałam Tutaj.
Starła je na miazgę. Cały balkon był w skrawkach kulek. Pół mieszkania zresztą też, bo co jakiś czas przybiegała informować mnie o postępach w masakrowaniu kulek.
Ale posprzątała pięknie - nic nie musiałam poprawiać. Dobrze wiedzieć, że umie tak starannie odkurzać ;-)
Dzisiejszy dzień zaliczam do bardzo udanych:
zabawa ciekawa, dziecko zadowolone, mama miała chwilę dla siebie a przy okazji chałupa wyodkurzana - same zalety z konstruowania ścieżki, zachęcam!
Fajna ta ścieżka. Naprawdę serwujesz córci mnóstwo fantastycznych zabaw :)
OdpowiedzUsuńMamy z tego radość obydwie :-)
UsuńTwoje dziecko ma szczęście, że ma taką Mamę, która mu tak urozmaica zabawę;) Chyba też spróbuje tego ze swoim dzieckiem, bo niedługo zaczynam urlop i chcę spędzić więcej czasu z Zuzią ;)
OdpowiedzUsuńPróbuj próbuj, to naprawdę świetna zabawa :-) I wcale nie wymaga wielkich przygotowań.
UsuńBardzo fajny pomysł z tą ścieżką! Aż żałuję że mój synek jeszcze za mały na takie zabawy, ale że czas tak szybko leci też się pewnie niedługo tak pobawimy ;-)
OdpowiedzUsuńo potrzebne siatkowy worek po ziemniakach,ścinki
OdpowiedzUsuńte ścinki można przetykać przez oczka woreczka co niektóre oczka można w tajemnicy ponacinac aby były większe i niech malutka poprzetyka te ścinki przez te oczka
lub zapakować worek siateczkowy po ziemniakach ścinkami i niech Emilka wyciąga przez te oczka ścinki pojedyńczo,oczka można troszkę ponacinać,aby były większe oczka,można też ze tych dłuższych ścinek zrobić laleczkę do tego będa potrzebne takie dłuższe ścinki,taką sporą garść,składamy je na pół,potem w środek wkładamy piłeczke np pinpongową,/ale niekoniecznie/ owijamy poniżej tej piłeczki mocno wiązemy i mamy główkę,potem dzielimy tą druga częśc dzielimy na trzy części,ta środkowa musi byc większa te po bokach cieńsze/będą z tego rece,laleczke przewiązyjemy w pasie,dolną część dzielimy na dwa/można tak zrobić aby była sukienka i ze środka wyłuskać nóżki też zrobione ze ścinek przewiązujemy na wysokości ok ud i przy kostkach,i laleczka gotowa potrzebne ścinki dłuższe/moga być różno kolorowe i taki gruby sznurek lub wełna chociaż cieńka ścinka tez może być,ze ścinek można wyczarować różne laleczki pieski itp np bałwanka wszystko zależy od zdolności plastycznych/ja takowych nie mam/ i wyobraźni,
OdpowiedzUsuń