Spinacze do bielizny - wysoko na liście ulubionych zabaw.
Mila jest bezkonkurencyjna jeśli chodzi o samodzielne organizowanie sobie zabawy. W zasadzie nie kupujemy jej zabawek - w ścisłym tego słowa znaczeniu. Kupujemy raczej "półprodukty", czyli coś, co może stać się zabawką i to na różne sposoby, zależnie od inwencji.
Mila na ogół sama wyszukuje przedmioty i adaptuje je do swoich zabaw. Spinacze do bielizny odkryła już daaaaaaaawno temu i cały czas są w jej łaskach wielkich. Oczywiście - nie ten komplet w koszyczku, który kupiłam specjalnie dla niej i stoi w jej zabawkach, tylko te na balkonie, których używamy do przypinania prania na balkonie. Jeśli są na miejscu.
Niedawno kupiłam nowy komplet, bo stare się połamały/pogubiły/rozniosły po domu.
Mila bawiła się nimi całe popołudnie.
Takie na przykład kółeczko sobie wykoncypowała:
A dzisiaj:
"Miiiiilaaaaaa! Gdzie są spinacze?" - nie miałam czym przypiąć prania.
Były w pokoju.
Tola dostała nowe spineczki....
Ale Mila chyba sama nie była pewna tego nowego designu... :-)
Ja też lubiłam spinacze. Te najstarsze - drewniane, szare, wypłowiałe. I te plastikowe - które pojawiły się potem.
Wspomnienia.....
spinacze to rewelacyjna zabawka ;-) tez jako dziecko bardzo je lubiłam ;-)
OdpowiedzUsuńmój synek dużo młodszy ale już widzę że pudełka, pokrywki i butelki wygrywają z kupnymi zabawkami (co zresztą bardzo mnie cieszy ;-))
moi chłopcy też lubią tworzyć ze spinaczy, prosta i pomysłowa zabawa, a zajmuje na długo :)
OdpowiedzUsuńA ile możliwości - dzisiaj Mila układała leżankę u lekarza :-)
OdpowiedzUsuń