"Pojazd poruszający się na poduszce powietrznej, która powstaje gdy wentylator zasysa powietrze z otoczenia i wtłacza je pod spód pojazdu".
Jeździłyśmy (latałyśmy?) czymś takim o Tutaj.
A ostatnio zrobiłyśmy same.
Pewnego dnia Emilka dostała od taty niepotrzebną płytę CD.
Żebyście sobie nie myśleli, że obdarowujemy córkę wyłącznie starymi, niepotrzebnymi śmieciami - Emilka była bardzo zaciekawiona płytą i wielce uradowana, gdy ją dostała na własność.
Najpierw dokładnie ją zbadała, wszystkimi zmysłami.
Potem podenerwowała kota zajączkami na ścianie.
A potem zapytała, co można jeszcze z tym zrobić.
No to zrobiłyśmy poduszkowca.
Potrzebna była płyta CD, plastelina, balon i zamykany korek (np. z butelki po płynie do mycia naczyń).
Zamknięty korek przylepiłyśmy do płyty.
Nadmuchałam balon (im większy ten lepszy) i nałożyłam go na korek.
Następnie "otworzyłam" korek i patrzyłyśmy, jak nasz poduszkowiec lata.
Przydałby się filmik, ale nie nakręciłam.
Myślę, że na YouTube znajdzie się tego sporo, a najlepiej zrobić samemu :-)
Balonik był nadmuchiwany jeszcze jakiś milion razy...
Sympatyczne doświadczenie.
Nie wiem, czy Mila zrozumiała coś z mojego tłumaczenia (starałam się przystępnie). Temat powietrza nie był dla niej nowy - już go kiedyś przerabiałyśmy Tutaj.
kapitalny pomysł :D muszę to pokazać moim siostrzeńcom, będą zachwyceni :D
OdpowiedzUsuńOoooo... kradniemy pomysł. Zobaczymy czy Dusi też spodoba się :)
OdpowiedzUsuń