sobota, 14 lutego 2015

Porcelana z Ćmielowa i krzemień z Krzemionek

Ferie trwają, śniegu brak, nieubłaganie zbliża się powrót do szkoły/przedszkola/pracy - uradziliśmy, że trzeba by się gdzieś ruszyć i coś dzieciom pokazać, żeby nie było, że tak dwa tygodnie tylko w domu.
Zasiadłam do internetu, żeby znaleźć jakąś inspirację. Zupełnym przypadkiem natrafiłam na informację o Żywym Muzeum Porcelany w Ćmielowie. Zagłębiłam się i zadecydowałam - jedziemy w świętokrzyskie.
O Fabryce Porcelany AS w Ćmielowie można poczytać Tutaj. Ja tylko wspomnę, że jest to fabryka, która od wielu wielu lat produkuje swoją porcelanę ręcznie, kultywując odwieczne tradycje. Natomiast w Żywym Muzeum można zobaczyć, jak wygląda proces takiej produkcji.
I to mnie właśnie zainteresowało. Bo samo oglądanie gotowych wyrobów za szybką nie byłoby dla dzieci specjalnie interesujące.   
Jest tam oczywiście taka możliwość, Muzeum organizuje różne wystawy, można również uczestniczyć w warsztatach ceramicznych, ale my wybraliśmy jedynie Żywe Muzeum.
Zwiedzanie zaczyna się od wejścia do wielkiego pieca, który kiedyś brał udział w procesie produkcji.

 
Teraz (oprócz pozostałości starego wyposażenia) są tam ławeczki, z których ogląda się 10-minutowy film o procesie produkcji porcelany. 
Ten film mnie trochę zaniepokoił - zaczęłam się zastanawiać, czy to wszystko jeśli chodzi o pokaz procesu produkcji...?
Ale spokojnie - to był dopiero początek.  
Nie było oczywiście mowy o przejściu się po prawdziwych, aktualnie działających salach produkcyjnych, ale to, co nam zaprezentowano było dużo fajniejsze. Mogliśmy oglądać, słuchać i dotykać do woli. Byliśmy jedynymi aktualnie zwiedzającymi, więc cały pokaz był tylko dla nas.
Mogliśmy dokładnie obejrzeć jak powstaje figurka - jakie składniki się miesza (oczywiście podstawowe, dodatki stanowią tajemnicę), jak wygląda forma, z której powstanie figurka. Kotka.



O - takiego kotka:



Emilka ma świeże doświadczenia z naszej domowej produkcji gipsowych aniołków, więc część z tych rzeczy nie była dla niej całkowitą nowością.


Odlaną figurkę mogliśmy nie tylko obejrzeć, ale również dotknąć.


A wyschnięte już figurki (odlane wcześniej) mogliśmy nawet oszlifować papierem ściernym.  Dzieci miały z tego dużą radochę. Przy okazji mogły się przekonać, jak kruche są porcelanowe figurki...


 Dalszy proces produkcyjny - szkliwienie.


I malowanie. 



W trakcie którego można było sobie potrzymać porcelanowego kotka :-)


Gotową porcelanę mogliśmy pooglądać w firmowym sklepie, znajdującym się zaraz obok. Po tym, co zobaczyliśmy wcześniej, ceny wcale nas nie szokowały. Coś, co powstaje przy takim ogromie pracy musi kosztować swoje. Niemniej jednak pamiątki sobie nie kupiliśmy ;-)

Wizyta w Żywym Muzeum Porcelany podobała się nam wszystkim - a rozpiętość wiekowa naszej grupki jest duża :-) 


Tak wypełniliśmy sobie jeden dzień wyjazdu. Nie bardzo mieliśmy pomysł na kolejny, ale pomogła nam ulotka ćmielowskiego muzeum, która wskazywała ciekawe miejsca w okolicy. Okazało się, że kilkanaście kilometrów dalej znajduje się Muzeum Archeologiczne w Krzemionkach.
Można tam obejrzeć neolityczne kopalnie krzemienia pasiastego.
 

Zwiedzanie polega na przejściu podziemnej trasy turystycznej.


 Na której można spotkać na przykład takich kolesi :-)


 Jest tam też zachowany rysunek człowieka (narysowany przez człowieka i przedstawiający człowieka) sprzed ok. 5 tys. lat! A to robi wrażenie.


Dla niektórych ciekawym eksponatem był też kotek, drepczący za nami do każdego miejsca, do którego mógł wejść.


W muzeum można również zobaczyć zrekonstruowaną pradziejową osadę, która pozwala nam wyobrazić sobie jak żyli ludzie z epoki kamienia. 






Trochę zmarzliśmy, ale i tak było fajnie :-)

Jeśli kiedyś będziecie w świętokrzyskim, pamiętajcie o tych dwóch miejscach.



2 komentarze:

  1. Mamuśka ja tu zaglądam regularnie, ale byłam pewna, że Milenka jest jedynaczką, a tu i starszy brat się ujawnił i jak mnie wzrok nie myli to będzie jeszcze jedna mała Istotka - gratuluję!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starszy brat jest bratem przyrodnim, nie mieszka z nami na stałe, dlatego sporadycznie pojawia się na tym blogu. Natomiast rzeczywiście - za niewiele ponad miesiąc Mila utraci status prawie-jedynaczki :-)

      Usuń

Wpisz komentarz...