Już rok temu zauważyłam, że nasze wyjazdy bardzo rozwijają Emilkę. I nie chodzi tu wcale o niesamowite miejsca czy fascynujące imprezy, które ogląda. Bo nie ogląda, nie takich atrakcji szukamy. Oderwanie od codzienności, które zna, nocowanie wśród natury, poznawanie nowych "zwyczajnych" miejsc... W tym roku wzbogaciliśmy nasz wyjazd o dwie atrakcje, typowo "dzieciowe" i każdy znalazł tam coś dla siebie.
Ale zanim...
Przed wyjazdem dostałyśmy w prezencie dwa woreczki Mon Petit Bleu - mały i duży. Zamykane na suwak, wyściełane w środku nieprzemakalną tkaniną.
Ja wybrałam dla siebie większy:
nota bene nie przydał się, zawartość jakoś nie miała wzięcia. Ale woreczek jest gruby i mięsisty, więc byłam spokojna, że nic się nie uszkodzi |
W mały początkowo chciałam zapakować Emilkowe utensylia....
Potem zmieniłam koncepcję a zawartość woreczka na przekąskę na drogę....
A potem rozmyśliłam się i dałam go Emilce, żeby sama zdecydowała, co do niego spakować. I ona spakowała.
I bardzo dobry to był wybór :-)
Małpki w podróży spełniły swoją rolę znakomicie.
I nie tylko w podróży - umiliły dłuuuuuuuuuugie oczekiwanie na ruskie pierogi w knajpie (jedynej w miasteczku i przez to chyba pilnie potrzebującej konkurencji).
Chodził sobie z Milą nawet na spacery i zbierał wyjazdowe trofea - okazał się bardzo pojemny (szyszki, kamyki, listki, patyki... )
Ma wszyty paseczek, zapinany na zatrzask, przez co można go zawiesić w różnych miejscach - Mila najchętniej wolała na swoim palcu :-)
A co tak w ogóle robiliśmy?
A na przykład byliśmy sobie w ZOO.
I oglądaliśmy motyle w lasach tropikalnych.
Odbyliśmy bliskie spotkania z wielbłądem
Bardzo bliskie:
Lwy nie chciały się tak spoufalić.
Może to i lepiej.
ZOO zajęło nam cały dzień.
I, jak zwykle, odczuwam po nim dysonans: niby fajnie pooglądać, ale przecież powinny żyć tam gdzie się urodziły. Ale gdyby nie ZOO, to dziecko by nie zobaczyło... Ale przecież nie wszystko trzeba, jeśli odbywa się kosztem.... I tak dalej, i tak dalej, dylemat trwa....
Kolejny punkt programu nie zmuszał do takich rozmyślań - okazom było wszystko jedno gdzie się znajdują :-)
A teraz pytanie za 100 punktów - co wącha Mila?
Podpowiedź: wybrała najwłaściwszy zmysł do zidentyfikowania tej skamieliny ;-)
Może powinnam ogłosić na tę okoliczność jakieś Candy ;-)
W parku jurajskim nie brakowało również atrakcji tematycznych, nie tylko do oglądania.
Cóż za radość - przewieźć rodzinę Dinobusem :-)
Dużo ruchu, dużo słońca, dużo powietrza - takiego, którym oddycha się pełną piersią!
PS A woreczki można sobie pooglądać dokładniej Tutaj
To intensywna ta Wasza Majówka i pełna wrażeń :)
OdpowiedzUsuńTakie sprawia wrażenie, a tak naprawdę było dość leniwie, bo tylko ZOO było zaplanowane. Reszta wychodziła przypadkowo, gdy zobaczyliśmy coś przejeżdżając mimo.
UsuńZ ZOO to tak dokładnie nie jest. Też takie kiedyś miałam odczucia, ale porozmawiałam sobie ze specjalistą i mnie uświadomił. W dzisiejszych czasach w ZOO nie ma żadnych zwierząt, które mogłyby żyć na wolności. To są zwierzęta zazwyczaj chore, odzyskane z cyrków czy innych niewoli lub zwyczajnie urodzone w ZOO (przez co nigdy, szczególnie bez rodziców się do środowiska naturalnego nie przystosuje). Wszystkie zwierzęta, które nadają się do wypuszczenia na wolność są wypuszczane. Ponadto niektóre ZOO spełniają też bardzo ważną rolę w ochronie gatunków ginących, rozmnażając je tylko po to, żebyśmy je jeszcze kiedyś mogli zobaczyć, albo po to, żeby je na nowo "zaszczepić" w naturze. Także dzisiejsze ZOO (w Europie przynajmniej) ma na celu głównie ochronę zwierząt, a funkcja "widowiskowa" jest raczej obok lub nawet jako dodatek, który umożliwia finansowanie funkcji podstawowej.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście - przy kilku okazach rzuciły mi się w oczy tabliczki, że zwierzę zostało przekazane przez służbę celną.
UsuńBardzo mi się spodobały te woreczki, taki ładne i funkcjonalne z tego co widać, i chyba się dobrze piorą, co?
OdpowiedzUsuńWoreczki są super - wrzuca się do pralki i po kłopocie. A mniejsze zabrudzenia można po prostu przetrzeć mokrą szmatką, bo w środku jest taki ceratkowy materiał.
UsuńPierwszy letni wypad w plener po całej zimie w domu to niesamowita frajda, a jak do tego dochodzi zoo - dla dzieci przygoda nie do opisania! ;-) A o tych woreczkach już dużo słyszałam i przymierzam się do zakupu - ładne i praktyczne :-)
OdpowiedzUsuńEmilka do tej pory zasila małpki kolejnymi skarbami :-)
Usuń