Mila bardzo lubi używać nożyczek. Czasami wymyka się to spod kontroli:
"Mamusiu, mogę sobie uciąć kłębuszka?"
"Dużo?"
"Tylko kawałek"
"Dobrze. Tylko odetnij sobie kawałek od końca, a nie w środku"
A potem trzeba wyciągać odkurzacz, bo nie sposób po prostu wyzbierać palcami całego motka włóczki zamienionego na trzycentymetrowe strzępy....
Dzisiaj wycinanie odbywało się pod kontrolą, bo była pewna koncepcja, której należało się trzymać.
Zaczęłam od przyklejenia na dużą kartkę wyciętej z gazety (...lub czasopisma?) twarzy dziewczynki.
Potem rysowałam Mili poszczególne elementy, które wycinała i naklejała w odpowiednie miejsca.
Nóżki wycięłam ja, ale przykleiła Mila.
I niech tylko ktoś się przyczepi, że koślawo, czy coś... !
Potem Mila wycięła i przykleiła rączki.
A potem mogła sobie naciąć kawałków włóczki, co po prostu uwielbia.
Ja związałam je pośrodku, Mila przykleiła na głowie.
Potem uznała, że dziewczynkę należy jeszcze urozmaicić.
Urozmaicała kredkami i dalszymi wycinankami - tym razem inwencja była tylko jej.
Mila prezentowała swoje dzieło z dużą satysfakcją :-)
Dziewczynka oczywiście zamieszkała razem z nami.
Powoli zaczynamy mieć problem z archiwizowaniem wytworów mojej córki. Szczególnie, że niektóre z nich są przestrzenne....
Ale wczoraj udało się w końcu namówić Milę do zutylizowania "morza" (o którym było Tutaj). Prosiło się już o to bardzo mocno i na szczęście obyło się bez protestów.
Efekt fantastyczny. Pod ręką jest tyle kreatywnych rzeczy, z pozoru wyglądających na śmieci, a to same skarby jak się okazuje :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. My gromadzimy tyle, że szafka pęka, bo nie nadążamy zużywać :-(
UsuńŚwietna praca... Nie dziwię się, że koniecznie musiała zamieszkać razem z Wami :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest płaska :-)
UsuńMiło jest zobaczyć jak dziecko spędza kreatywnie czas, a nie przed telewizorem. Gratuluje podejścia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. A nawiązanie do komentarza w następnym poście :-)
Usuń