Takowy już nie nastąpi, spakowałam więc pieluchy dla mamy młodszej koleżanki Emilki.
Ale jedną poświęciłam na tzw. zmarnowanie.
Czy aby na pewno? Czy fajna zabawa to marnowanie czegokolwiek?
Bo oczywiście Emilka w trakcie tych porządków była przy mnie. I oczywiście to ona wypatrzyła te pieluchy: "Mamusiu - to jest mi bardzo potrzebne."
Nota bene - tekst słyszę przy każdej próbie (mojej) wyrzucenia jakiegoś śmiecia do kosza. Czy ja aby nie przesadziłam z tym zaszczepianiem recyclingu.....
Tak czy owak pielucha została poświęcona. No a cóż można zrobić z pieluchą, jak nie.... nalać?
No to nalałyśmy.
I to wielokrotnie.
Wody z dzbanuszka, of course.
Niestety, nie policzyłam, ile litrów tam wlałyśmy, ale zapewniam mamy, których dziecięcia jeszcze z pieluch korzystają - dużo się tam zmieści. Wcale nie trzeba zmieniać po każdym nasiusianiu. Ja nie zmieniałam. I właśnie zobaczyłam, że miałam rację. Pielucha mocno chłonna jest. I ktoś to chyba w jakimś celu wymyślił. Na przykład - ulżenia matkom zapieluchowanych.
A jak już nalałyśmy i omówiłyśmy temat zwiększenia ciężaru pieluchy (to chyba jedyny apekt, nad którym się warto zastanowić w kwestii częstej zmiany pieluch - czy dziecko udźwignie....), trzeba było pokazać, co to takie chłonne jest.
W środku jest coś takiego, co wygląda jak przeciśnięte przez wyciskacz kulki hydrożelowe. O których było Tutaj i Tutaj trochę też.
No i wyszła z tego kolejna ciapanina sensoryczna :-)
A ponieważ śniegu w tym roku jak na lekarstwo, było bardzo a propos :-)
Nawet bałwana można ulepić!
Ja właśnie wyciągnęłam pól opakowania pampersów. Nam też już sie nie przydadzą. Mlode się ucieszy;]
OdpowiedzUsuńale super, ide wybebeszać jedynki też już nam się nie przydadzą!
OdpowiedzUsuńFajniej jest wybebeszyć przed polaniem. Bo tam jest dosłownie łyżeczka takiego białego proszku, który po polaniu wodą urasta do ok 3 szklanek żelu. Takie czarymary powstaje.
OdpowiedzUsuńNaprawdę dało się cokolwiek lepić? Bo ja po wybebeszeniu oryginalnych zielonych pampersów dostałam raczej taki sypki śnieżek :D
No to szkoda, że oddałam tę resztę, bo następną polałybyśmy po wybebeszeniu :-(
UsuńDało się polepić, aczkolwiek formy nie były zbyt trwałe. Nasza pielucha była Lidlowa :-)
Śnieżek powiadasz? Muszę to wypróbować z moją siostrzenicą ;) A! Nie wiem jak ty, ale ja w końcu zdecydowałam się na tegoroczne OPP! Fundacja dzieciom zdazyc z pomoca
OdpowiedzUsuńJa przekazuję co rok i zawsze jest to dziecięce hospicjum im. Małego Księcia...
UsuńNawet, tak wizualnie całkiem podobne do śniegu ;)
OdpowiedzUsuńI zimne i mokre do tego :-)
OdpowiedzUsuń