Przy okazji bytności w sklepie metalowym nabyłam zestaw śrubek i nakrętek.
I to wcale nie w celu majsterkowania, ale wspomagania motoryki małej.
Próbowałyśmy już podobnej zabawy Tutaj.
Tym razem było trochę trudniej - i dobrze, bo już poprzednia zabawa okazała się zbyt łatwa dla Mili.
Z dopasowaniem poszło świetnie, z nakręcaniem różnie. Najmniejsze śrubki (te naprawdę drobne) sprawiły jej pewne trudności, te większe nakręciła bez żadnego problemu.
Mały wydatek a ćwiczenie sprawności bardzo dobre.
Muszę tylko dokupić kilka większych rozmiarów.
A moje dziewczyny, nie załapały. Nie mają problemów z małą motoryką ale nakrętki ich nie rajcują.
OdpowiedzUsuńTak bywa... I mi się zdarzyło, że Mila zupełnie nie była zainteresowana czymś, co mi wydawało się super.
UsuńChyba przejdę się dzisiaj z Dusią do garażu ;-)
OdpowiedzUsuńSama jako dziecko uwielbiałam grzebać w garażowych skrzynkach taty... Jakie tam były skarby!
Usuńświetny pomysł z tymi śrubkami...zabawki nie muszą być kolorowe i wydawać z siebie jakiś dziwnych dźwięków, żeby zainteresować dziecko
OdpowiedzUsuńJestem gorącą orędowniczką tegoż!
Usuńgenialna zabawa!!!! ciesze sie ze tu trafilam cos dla nas!
OdpowiedzUsuńWitamy i do zabawy zapraszamy :-)
UsuńDziękuję, nie skorzystam. Wygląd mojego bloga najzupełniej mi odpowiada :-)
OdpowiedzUsuńjust blogwalking.. nice post :D
OdpowiedzUsuń