niedziela, 29 grudnia 2013

Objętość

Przy okazji świątecznych porządków pojawiło się pytanie: 
"Dlaczego w tej szklance jest tak mało [...]

 
[...] a w tej szklance tak dużo?"


Kogo by nie skusiła taka okazja???
I pomimo gorączkowego miotania się po mieszkaniu ze ścierkami w ręku, dałam radę wygospodarować chwilę, żeby rzucić Mili pewne światło na pojęcie objętości.

Na napisanie posta czasu już nie wygospodarowałam, dlatego dopiero teraz o tym...

Przygotowałam trzy różne naczynia: wąskie a wysokie, niskie a szerokie, średnie a rozszerzające się ku górze.


Dla lepszego efektu dodałyśmy do wody barwnika.

No i przelewałyśmy.
Tę samą ilość wody do różnych naczyń.


A za każdym razem zaznaczałam na ściance poziom wody, co miało pomóc Mili w zrozumieniu, że objętość wody to coś innego niż jej poziom.


W trakcie eksperymentu i moich wyjaśnień temu towarzyszących Emilka kilka razy powtórzyła: "Aha. Tak, wiem." itp.
A co z tego zostało? Się okaże.

Potem była zabawa w kompot w przedszkolu :-)
Ponieważ musiałam wracać do swoich ścier, dałam Mili strzykawkę, bo pomyślałam, że przelewanie z niskiego a szerokiego do wysokiego a wąskiego niekoniecznie może być uwieczone sukcesem :-)


Mogę się tylko domyślać, ile z tych eksperymentów i innych form moich starań przyczynia się do rozwoju Mili. Ale coś, co mi dzisiaj powiedziała koronuje wszystko:

"Mamusiu - kochana jesteś."

Tekst od jakiegoś czasu nader często używany przez Milę. Zazwyczaj odpowiadam przytuleniem, albo odwzajemnieniem, ale dzisiaj zadałam pytanie:
"A dlaczego?"
"Bo tak mi wszystko pięknie opowiadasz i tłumaczysz."

Cóż można dodać więcej? Chyba tylko tyle, że nastąpiło to bezpośrednio po moim wywodzie, będącym odpowiedzią na pytanie, dlaczego pod kołdrą najpierw jest zimno a potem ciepło :-)

Warto się starać.


A tak a propos - czy Wy też zaczynacie zauważać braki we własnej edukacji? Na skutek zapytań Waszych pociech?
Mi się to ostatnio zdarza dość często. "Mamusiu, co to jest zwarcie?". No matko kochana, kto by pamiętał te... (spuśćmy zasłonę milczenia)... A ponieważ nie uznaję w takich przypadkach bajek o wróżkach, które fruną wyłączyć prąd, mogłabym z tym mieć nie lada kłopot. Ale wykpiłam się: "Zapytaj tatusia - on jest nauczycielem fizyki, dużo lepiej Ci to wytłumaczy."
Ostatecznie on mówi: "Jak mamusia wróci z pracy, to da Ci farby i pędzelki."  1:1   :-)))))






3 komentarze:

  1. Też zauważam braki. Niestety pamięć jest zawodna, czasem w głowie zostają totalnie zbędne szczegóły, a istotne rzeczy umykają...

    OdpowiedzUsuń
  2. Proste, a jakie świetne doświadczenie! Brawa dla super mamy - nie wszystkie mają tyle cierpliwości, a super jak dziecko tak doceni.
    Oj ja też mam braki, szczególnie przy trudnych pytaniach głównie z zakresu fizyki :) (Ostatnio np. skąd się bierze mgła, deszcz, grad itp)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skąd ja znam te pytania... Też często odsyłam do Drugiej Połówki albo idziemy do laptopa i szukamy odpowiedzi ;)

    OdpowiedzUsuń

Wpisz komentarz...