Ostatnio Mila zainteresowała się potworami: jak wyglądają, jak "robią" i gdzie mieszkają.
Trzeba było coś wymyślić.
Przydały się gumowe rękawiczki, wycyganione w różnych punktach opieki medycznej. I czarny flamaster.
Nadmuchałam rękawiczkę. Flamastrem narysowałam elementy twarzy i tym sposobem otrzymałyśmy potwora o bardzo strasznej fizjonomii :-)
Potwór okazał się być płci żeńskiej. Trzeba było stworzyć coś do pary.
Tym razem Mila chciała nadmuchać potwora.
Jednak musiałam pomóc.
Wyszła cała rodzinka potworów - mama, tata, no i obowiązkowo - córeczka.
Córeczka jeszcze nie umiała dobrze straszyć i dopiero pobierała lekcje tegoż od rodziców.
Po zabawie w straszenie Mila postanowiła uczesać potwory.
Udał się warkoczyk - o taki:
Potem grałyśmy naszymi potworami, niczym piłką, co dla Mili było fajne, bo potwór był leciutki i w związku z tym powolny. Łatwo było jej go złapać.
Potwory poszły spać za półkę z zabawkami. Zobaczymy, ile czasu jeszcze postraszą.
ale super zabawa chyba pożyczymy pomysł :)
OdpowiedzUsuńZabawa była rzeczywiście fajna, i zupełnie niekłopotliwa w przygotowaniu.
Usuń