czwartek, 2 maja 2013

Mydło

Jakie mydło?
Zupełnie zwyczajne. W kostce. Cena detaliczna - 1,19 PLN.

Widziałam kiedyś zdjęcie mydła w mikrofalówce. Postanowiłam sprawdzić, co się stanie, gdy je trochę podgrzeję.


Na wszelki wypadek nastawiłam mikrofalkę na małą moc.

Po minucie mydło wyglądało tak.


Pomyślałam, że zapowiada się fajnie i włożyłam mydło z powrotem do kuchenki.

Po dwóch minutach mydło wyglądało tak:


A po trzech tak:

 
Uznałam, że wystarczy.

Powstała pewnego rodzaju pianka, trochę gumowata.

Dałam mydło Mili, która skakała wokół, nie mogąc się już doczekać.

Zainstalowałyśmy się na stoliku. Zapobiegawczo rozłożyłam matę i tacę, bo nie wiedziałam, czego się spodziewać po naszym tworze.

Emilka w pierwszej kolejności sięgnęła po wałek.



Ponieważ jednak wałkowało się średnio, sięgnęła po nóż (brzmi groźnie).




Następnie zażądała wody (jak w 99% tego typu zabaw). Byłam na to przygotowana.

Mila urządziła kąpiel dla swoich ludzików (smoczki, hipcie i takie tam), którymi zazwyczaj bawi się w wannie.




To mi podsunęło pomysł na zrobienie piany.

Zabrałam Mili kilka kawałków mydła (z łatwością się kruszy) i wrzuciłam do małej ilości ciepłej wody.
Uruchomiłam mikser.



Piana zrobiła się piękna.


Wylałam na miseczkę i dałam Mili.

Ciapała się w niej z lubością.


Potem dodałyśmy do piany farbek, żeby trochę urozmaicić zabawę.


Powstała piana zrobiła się dosyć glutowata, co jednak mojej córki nie zniechęciło do dalszych poczynań. 
W międzyczasie zmieniłyśmy tacę na większą, bo rozmach zabawy przerósł nasze przewidywania.


Na uwieńczenie zabawy smoczki i przyjaciele zostały zaproszone na ucztę z piany.


Zabawa mydłem (i pochodnymi) trwała jakieś półtorej godziny.

Tak sobie myślę, że jak pojedziemy na wakacje do dziadka, to poszalejemy z pianą trochę więcej :-))


 

1 komentarz:

Wpisz komentarz...