poniedziałek, 24 czerwca 2013

Zielono jej

Lubimy malować. O tym pisałam obszerniej Tutaj.

Na dzisiejszą kiepską pogodę (i spowodowaną tym senność mamy) trzeba było wymyślić coś niekłopotliwego.

Postawiłam na farby.

Niebieską i żółtą wcisnęłam do foliowego woreczka, dokładnie zabezpieczając taśmą brzeg.

(tak na marginesie - wygoda w używaniu farb w butelkach jest niezaprzeczalna)


Mila dostała do użytku woreczek i zaczęła malować wzorki.


Zapowiadało się miło i spokojnie.
 

 Ale cóż - zawartość woreczka szybko zrobiła się jednolicie zielona. I Mila się znudziła.
Trochę żal było mi wyrzucić taką ilość farby. Zakupionej - jakby nie było - z mojej krwawicy :-)

Wylałam więc ją na tackę, Milę przyodziałam w fartuszek i wyposażyłam w kartkę i pędzelek.


Szybko okazało się to niewystarczające. Chociaż Mila robiła, co mogła, to farby właściwie nie ubywało.


Nic, tylko duży papier. Marzenie o drzemce prysło...

Zwinęłam dywan, rozłożyłam folię, rozłożyłam papier. Rozebrałam dołem Milę i tackę z farbą postawiłam na podłodze.



"Mila, co robisz?"
"Buty".

Kozaki chyba.


Ciekawe, czy wygodne.

Stwierdziłam, że robi się monotonnie, więc dałam Mili trochę czerwonej farby.
Mila zrobiła sobie tym razem skarpetki.


Pończochy chyba.


Zrobiło się ślisko.
 

Bardzo ślisko.


Taki sobie mały ufoludek się zrobił :-)


Mycia i sprzątania było co niemiara. 
Najpierw umyłam Emilkę, przerażona wizją zielonej już do końca świata córki. Z Mili farba zeszła, z ubrania - niekoniecznie. Fartuszek okazał się być fikcją.
A szczególnie ucieszona byłam, jak Mila - wykąpana już - wykorzystała chwilę mojej nieuwagi i pobiegła sprawdzić, czy farba już wyschła.
Nie wyschła. I dalej była tak samo śliska.
Ulubiony ręcznik z kapturkiem powędrował do prania. A Mila z powrotem do wanny. 

Tak to sobie zafundowałam niekłopotliwe popołudnie...


PS    Co do butów - Mila uwielbia. Wystroi się w każde dostępne.





7 komentarzy:

  1. Podziwiam cie za odwagę z ta farbą, mała na pewno miała niezłą frajdę, ale przy mojej to bym chyba ściany musiała malować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ooooo jaaa :) nie wiem czy ja bym się odważyła w domu pozwolić na takie szaleństwa ale zabawa niewątpliwie przednia współczuje Ci sprzątania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emilka przy malowaniu jest niesamowita - jak skończy, to wstaje z rękami uniesionymi do góry (niczym chirurg przed operacją) i prosi o przysunięcie krzesełka do zlewu, względnie sama pomaga sobie łokciami :-)

      Usuń
  3. Jako fanka wszystkich brudzacych zabaw bardzo kibicuję takim pomysłom. A kozaki urocze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zabawa świetna i skopiuję
    skąd wzięłaś tak duży papier ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. można dostać w sklepach papierniczych (ale nie wszystkich)

      Usuń
  5. Ooooo słodziutka byłam fajnie że mamy takie fajne pamiątki z mojego dzieciństwa a to zdjęcie kiedy jestem ufoludkiem mam na tapecie i jak by coś to od Ciebie odgapiłam bloga pasjEmi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Wpisz komentarz...