Już nie temperaturujemy. Czy też raczej - nie gorączkujemy.
A działo się, oj działo. Zaczęło się pięciodniowym pobytem w szpitalu, a po wypisaniu przez jakiś czas nie było wiadomo, czy tam nie wrócimy. Na szczęście obyło się, gorączki ustały, teraz Mila nabiera sił przed powrotem do przedszkola. Z pogodą bywa różnie, więc zabawy odchodzą w domu.
Mila właściwie swój czas aranżuje sobie sama. Swobodna zabawa to coś, co najbardziej jej odpowiada. Nie ukrywam, że mi również. Czasami jednak prosi mnie, żebym się z nią pobawiła. No to czasami się bawię :-)
Jednakże po dniach kilku wymiękłam. Ostatecznie jakiś już czas temu wyrosłam z zabaw lalkami. Dla zachowania równowagi psychicznej musiałam coś wymyślić.
Temperując kredki natchnęło mnie - gdzieś kiedyś widziałam fajne wykorzystanie takich obierzyn...
No to już - kartka papieru i klej.
Mila smarowała i naklejała drewniane kółeczka.
Potem jeszcze łodyżki, płatki i środki.
I mamy łączkę :-)
Drobinki sztyftów również się nie zmarnowały - posypałyśmy nimi dół kartki (uprzednio posmarowanej klejem).
A ponieważ wróżki cały czas są u nas na topie, nie mogło się bez nich obejść.
I tak po raz kolejny recykling okazał się zbawienny :-)
Mogę znowu gotować lalkom potrawy z koralików....
Uwielbiam takie "temperówkowe" obrazki. My też mamy kilka takich prac na koncie. Zdrówka dla Małej. Niech dochodzi do formy i jak najszybciej wraca do przedszkola :)
OdpowiedzUsuńJezusie Nazarejski, i nic nie dałaś znaku, ze chorujcie?!!! Myslalam, ze znow na jakies wakacje pojechaliście:))) a Kuba przynajmniej był w domu czy na zielonej szkole? Jakbyś potrzebowała pomocy to dzien zawsze!:((( zdrowka, Kochana:)
OdpowiedzUsuńA nie dostałaś mojego maila z tymi zdjęciami pomocy od Dziadka? Wtedy Ci o tym pisałam :-)
UsuńKuba był na zielonej, ale wrócił w nocy w trybie przyśpieszonym, bo ktoś musiał być z Milą w szpitalu, ja musiałam wrócić do Maćka. Na szczęście ogarnęliśmy :-)
Oczywiście, ze go dostałam. Ale od razu spojrzałam na... zabawki. Jezuuuu.. Przepraszam. Ale mieliście jazdę:((((
UsuńHeh, skad ja to znam... Moja Córcia też ciągle by się tylko bawiła lalkami, figurkami i w inne udawania... I muszę jej przy tym towarzyszyć... Ale ile to można ;-)
OdpowiedzUsuńPs. Łąka wyszła super :-) My lubimy z tych resztek robić też spódniczki dla małych tancerek ;-)
Świetny pomysł z tymi kwiatkami, na pewno wykorzystam w deszczowe dni ;)\
OdpowiedzUsuńwww.kolorowe-usta.blogspot.com