Kończy się weekend zaduszny.
Nie robiłyśmy z Milą strasznych potworów z dyni, czarnych nietoperzy i przerażających masek....
Ten czas był pełen smutku, refleksji, rozmów... Odwiedzania cmentarzy, zapalania zniczy.
Byliśmy na grobach osób nam najbliższych - babci, dziadka, których Mila nie miała szansy poznać, bo zmarli jeszcze przed jej urodzeniem. I na grobach innych bliskich nam osób. A także tych, których tylko znaliśmy.
Myślami byliśmy przy tych, których straciliśmy. Nawet, jeśli nie mają swojego miejsca na żadnym cmentarzu.
Byliśmy też w miejscach pamięci wielkich tragedii - pomnik dzieci Zamojszczyzny na siedleckim cmentarzu to miejsce, które odwiedzam zawsze i nad którym nigdy nie potrafię powstrzymać łez.
Mila dużo pyta na temat śmierci, a my staramy się rozmawiać z nią o tym szczerze. Tłumaczymy, o ile sami potrafimy zrozumieć.
Takie rozmowy o przemijaniu są niezwykle trudne. My nieco oswoiliśmy temat z książką "W pogoni za życiem". Recenzja u mnie. Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
OdpowiedzUsuń