"...przed fontannami perłowymi noc winogrona gwiazd rozdaje..."
Fragment jednej z ulubionych kołysanek Mili mnie natchnął. Winogrona gwiazd i fontanna (a więc coś o cechach gwałtowności i wybuchowości).
Przygotowałam kawałek czarnej okleiny meblowej i mnóstwo skarbów typu: cekiny, brokat w różnych kolorach, styropianowe kulki, piórka, a nawet ścinki z dziurkacza biurowego (różne rzeczy sobie zbieram, a co...).
I balon.
Balonik kilkakrotnie nadmuchałam, żeby go trochę rozciągnąć. Potem nałożyłyśmy go na lejek i Mila zaczęła wrzucać nasze skarby. Z wielką pieczołowitością i starannością, jak to ona.
Gdy balonik był już napełniony ilością mnie satysfakcjonującą, nadmuchałam go i powiesiłam na balkonie nad rozłożoną okleiną (klejącą stroną do góry, rzecz jasna.)
Przygotowałam imponującą szpilę - długą, z perłową główką.
Próbowałam namówić Milę, żeby przekłuła balonik, ale asertywnie odmówiła. Więc szpilę wbiłam ja - stąd brak foto. A szkoda - bo skojarzenie z fontanną okazało się prawidłowe.
A co na to Mila?
A Mila uderzyła w wielki płacz.
I bynajmniej nie huk pękającego balona ją wystraszył.
Mila zaczęła rozpaczliwie płakać, bo styropianowe kulki, które nie spadły na okleinę, tylko na terakotę, zaczęły się toczyć i spadać trzy piętra w dół. A to już było dramatyczne.
Rzuciłam się łapać kulki i nawet sporo uratowałam. Mila poukładała je na okleinie.
I tak zrobiłyśmy nasze "winogrona gwiazd".
Figurki Mili poleciały w kosmos i układały się tam do snu na piórkach-łóżeczkach.
Ale po kilku dniach niebo przestało być już taką atrakcją, aby się nim bawić, ale jeszcze na tyle dużą, żeby nie wyrzucać. I znów pojawił się problem, gdzie to przechowywać.
Aż Tata Mili wpadł na świetny pomysł - skombinował antyramę w odpowiednim rozmiarze i niebo zawisło na ścianie pokoju dzieci.
Tylko kulki styropianowe musiałyśmy pozdejmować, bo były zbyt duże. troszkę to zubożyło nasze niebo, ale i tak prezentuje się dumnie :-)
Niebo powstało czas jakiś temu.
Jak już pisałam wcześniej - podczas wakacji nie zawsze był czas, żeby napisać posta.
Poza tym - pierwszy tydzień przedszkola dostarczył Emilce tyle wrażeń i emocji, że w domu nie pora na dodatkowe atrakcje. Czas raczej na spokojne czytanie lub oglądanie skoczków spadochronowych (bo sporo ich w naszym krajobrazie ostatnio).
Bez kulek też świetnie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńNam też się podoba, nie będę ukrywała...
Usuń