czwartek, 31 marca 2016

Co z tym jajkiem?

Kiedyś - gdy Emilka była w wieku Maciusia - myślałam, że metoda Montessori zaczyna się w okresie przedszkolnym. Dopiero potem, bo wgryzaniu się w temat odkryłam, że metoda ma wiele do zaoferowania już od samych narodzin. 
Montessori to cała idea - obserwowania dziecka, szanowania jego odrębności i indywidualności, podążania za jego potrzebami, dostrzegania wysiłku i pracy zamiast oceniania efektów. To brak miejsca na kary i nagrody, które zaburzają wewnętrzną motywację dziecka.
To wszystko można stosować już od początku.

Są i pomoce - specjalnie zaprojektowane dla małych dzieci. Po mobilach i małych zabaweczkach do rączki, przyszedł u nas czas na coś poważniejszego :-)

W koszyku z drewnianymi rzeczami (prezentowanym w poprzednim poście) znalazło się drewniane jajeczko i kieliszek na nie. Według zaleceń Montessori taką zabawkę dziecko powinno dostać do użytku w 8 miesiącu. Ale ponieważ Maciuś nie należy do ścisłej czołówki w rozwoju motorycznym, dostał je dopiero teraz. 
Usiedliśmy na podłodze, postawiłam przed nim kieliszek, wręczyłam jajko i pokazując palcem na kieliszek, powiedziałam: "Tutaj". 
Od razu zrozumiał, co trzeba zrobić. I po kilku próbach...



... umieścił jajko w kieliszku.


Od tego czasu umieszcza je tam co jakiś czas :-)

Zaczęliśmy też naukę precyzyjnego wrzucania. W tym pomaga nam pudełko z kulą, po części DIY. Takie pudełko (imbucare box) ma kilka wersji. Najprostsza polega na trafianiu kulą do okrągłego otworu. Potem wchodzą pewne modyfikacje, czyli różne kształty klocków i otworów albo szufladka, do której wpada kula.
Każde takie pudełko sporo kosztuje - powinno być zrobione z drewna, nie z plastiku. Może być kartonowe, ale cóż - nie będzie długo służyło, przynajmniej u nas. Pogłówkowałam więc i zrobiłam tak - odkupiłam od znajomej pudełko z szufladką po jej synku.

A następnie ja zmodyfikowałam. Miękką, szydełkową piłeczkę wymieniłam na drewnianą kulę, szufladkę wyjęłam, a pudełko wkleiłam w pokrywkę pudełka po butach. Do środka pudełka włożyłam kawałek tektury, która tworzy pochyłą rampę dla kuli.
No i wrzucamy.




Idzie mu już tak dobrze, że chyba niedługo przejdziemy na wersję z szufladką.   

Dzisiaj zaczęliśmy również naukę nawlekania. Kupiłam stojak na ręcznik papierowy (był za wysoki, więc tata Maciusia odpiłował połowę) i wydobyłam drewniane kółeczka do karnisza (które przydają się już kolejny raz). Maciuś zaczął próby. Na razie nie jest łatwo, ale chłopak ma w sobie wolę nauki, więc na pewno szybko opanuje tę umiejętność.


Zauważyłam u Maciusia nagły postęp w zakresie małej motoryki. Być może jest to efekt ćwiczeń rehabilitacyjnych, którym jest poddawany od jakiegoś czasu. A być może to po prostu jego tempo :-)



10 komentarzy:

  1. bardzo kreatywne zabawki robisz, do tego są rozwijające :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czepiasz sie Dziecka!!! Jest cudny, zwinny, mądry i motorycznie na piątkę:) przynajmniej dla cioci:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ciocia skąd wie, jak nie widziała? :-)))))))))))))
      Będę Ci tak dokuczać :-))))))))

      Usuń
  3. Bardzo Fajna treść artykułu polecam do odwiedzenia mojej stronki z ciekawymi pomysłami :)zabawki ekologiczne

    OdpowiedzUsuń
  4. super zabawka - prosta, ale rozwija kreatywne myślenie dziecka. Również gorąco polecam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Duży plus za pomysłowość ! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Pomysłowe i przede wszystkim rozwija myślenie u dziecka. Pozdrawiam! ;)

    http://milenamilu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, bo tego typu zabawki edukacyjne można samemu wykonać w domu i nie musimy tracić pieniędzy. Dziecko również na takich zabawkach skorzysta.

    OdpowiedzUsuń

Wpisz komentarz...